Artur Długosz: Przed chwilą powiedział mi pan, że za chwilę ma naradę w PZPN. Czyli Waldemar Fornalik przestaje być selekcjonerem reprezentacji Polski?
Kazimierz Greń: Nie, nie. Wie pan, ja jestem nie tylko członkiem zarządu. Jestem też członkiem komisji finansowej, przewodniczącym komisji ds. futsalu i piłki plażowej. Mam z klubami futsalowymi naradę o godzinie 12:00. Wróciliśmy o 5:30 i to jest całkiem inna narada.
Ale jest pan też członkiem zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej. Musi pan też mieć zdanie na temat pracy Waldemara Fornalika.
- U mnie w tym momencie eliminacje zostały przegrane. Jeżeli cel nie został osiągnięty, to więc kolej na nowego trenera, który mam nadzieję doprowadzi polską reprezentację do finałów mistrzostw Europy. Jest potencjał w tej drużynie. Były dobre fragmenty w ostatnich dwóch meczach - i w Anglii, i na Ukrainie w Charkowie. Myślę więc, że jest potencjał w tych ludziach. Zawodnicy, którzy są, potrzebują mocnego wodza. Może nie lidera, bo lider jest w drużynie, ale przywódcę, jakim jest trener. Autorytet, twardą rękę, który pokaże kierunki, nastawi zespół. Ma być ich przyjacielem, ma od nich wymagać, na dobre i na złe. Kiedy trzeba, to trzeba wejść do szatni, po prostu użyć mocnych argumentów, a kiedy trzeba, to trzeba pochwalić. Trener z autorytetem i jeszcze raz, trener z autorytetem!
Czy takim autorytetem może być trener z Polski czy jednak lepiej postawić na kogoś z zagranicy?
- To jest moje prywatne zdanie - zaznaczam moje prywatne zdanie jako Kazimierza Grenia, bo taką decyzję podejmie prezes Boniek, bo on ma te uprawnienia i przedstawi zarządowi kandydaturę, ale gdyby to ode mnie zależało - zaznaczam ode mnie - z wielkim szacunkiem, polska myśl szkoleniowa, którą ktoś kiedyś lansował, nie dała skutków żadnych w finałach mistrzostw Europy ani nie dała teraz w eliminacjach mistrzostw świata - chodzi o dwóch trenerów - Franciszek Smuda i Waldemar Fornalik, teoretycznie najlepsi w tym okresie w Polsce w którym zostali wybrani przez byłego prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. Dzisiaj ja uważam, że powinno się dać szansę trenerowi z zagranicy. Bardzo blisko mi jest przynajmniej do szkoły niemieckiej, trenera niemieckiego. Dlaczego? Nie tylko Piszczek, Lewandowski i Błaszczykowski grają i trenują w Bundeslidze, ale wielu piłkarzy. Widać więc, że trenerzy niemieccy potrafią poustawiać ich na boisku, potrafią przeprowadzić treningi, potrafią wymóc u nich dyspozycyjność, wydolność i tak dalej. To jest kierunek dla szkoły niemieckiej. Naprawdę chyba bliżej jest nam do szkoły niemieckiej pod kątem treningów i umiejętności niż do włoskiej, hiszpańskiej, holenderskiej. Za tym kierunkiem przynajmniej ja optuję. Dałbym jednak oczywiście dwóch czy trzech asystentów z tego pokolenia jak Stokowiec czy Darek Dziekanowski. Młodych ludzi, zdolnych, którzy chcieliby być asystentami, uczuli się, nabywali wiedzę, a potem ją wykorzystali przy reprezentacji Polski. Nawet nie pierwszej, ale w innych reprezentacjach. Ktoś mówił o Leo Beenhakkerze, że to już było. No tak, ale za Leo Beenhakkera, przypomnę państwu i sobie, były awanse.
[b]
Kto takiego selekcjonera reprezentacji Polski wybierze? To będzie decyzja tylko i wyłącznie pana Zbigniewa Bońka czy jednak będzie zebranie zarządu, jakieś wspólne narady?[/b]
- Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej ma w statucie takie uprawnienia, ale oczywiście przedstawia kandydaturę na zarządzie i ona zostaje przyjęta. Ja przynajmniej nie spotkałem się z tym, że prezes, który rekomendował trenera, aby zarząd jej nie zaakceptował. Oczywiście trzeba przeprowadzić rozmowy, jak ma wyglądać ta praca i tak dalej. Do tego kwoty i inne rzeczy. To jest rola prezesa i głęboko w to wierzymy, że prezes dokona słusznej decyzji. Czy to będzie krajowy trener czy zagraniczny, to prezes Zbigniew Boniek ma niełatwy orzech do zgryzienia. Obojętnie co się zrobi, to efekt dopiero będzie można zobaczyć za jakieś 1,5 roku. Przypomnę bowiem, że eliminacje mistrzostw Europy zaczynają się dopiero we wrześniu. Na razie będą mecze kontrolne.
Czyli jak rozumiem, prezes Zbigniew Boniek jeszcze żadnego kandydata nie przedstawił?
- Wie pan, myślę że prezes Boniek musi to zrobić w ścisłym gronie. To nie będzie na pewno osiemnaście osób rozmawiać na zarządzie, bo nigdy tak się nie działo. Ja przynajmniej nie wyobrażam sobie, żeby osiemnaście osób spotykało się z kandydatami, rozmawiało. Nie, ja myślę, że prezes Boniek, są wiceprezesi jeszcze... To jest wolna ręka. Prezes Boniek ma takie uprawnienia, że absolutnie może rozmawiać i przedstawić kandydaturę. Na pewno będzie chciał jak najlepszą przedstawić, bo jemu też zależy na awansie. Co to jest awans? To są pieniądze dla federacji, która później ma je na dzieci, na młodzież, na Centralną Ligę Juniorów i tak dalej. Nam wszystkim zależy, żeby wybrać najlepszego trenera i awansować, bo takie jest dzisiaj zadanie.