Nowak ma łatkę piłkarza "szklanego", czyli podatnego na kontuzję. Dlatego kiedy w sparingu na Słowacji opuścił boisko przed przerwą, a trener Wojciech Stawowy zdradził, że jego podopieczny poczuł ból w kolanie, podniosło się larum. Tymczasem Nowak przez uraz stracił ledwie jedną jednostkę treningową.
Sobota i niedziela były dla Pasów dniami wolnymi, a w poniedziałek 29-letni napastnik brał tylko zabiegi rehabilitacyjne. We wtorek trenował już jednak na pełnych obrotach na zajęciach motorycznych, a w środę wciął udział w treningu piłkarskim.
- Zejście w Rużomberoku to była tylko ostrożność z mojej strony, żeby sobie nie zaszkodzić, bo coś mnie zabolało, ale to już jest za mną. Trenuję normalnie. Nie ma co mówić o kontuzji - mówi Nowak.
Z murawy po środowym treningu zszedł długo po kolegach, którzy jako ostatni udali się do szatni. - Chciałem się rozruszać, bo to był mój pierwszy trening na boisku. We wtorek ćwiczyliśmy z trenerem Jankowiczem. Dlatego teraz chciałem poczuć piłkę - uśmiecha się.
Napastnik Cracovii nie ukrywa, że męczy go fakt, iż przy każdym mikro urazie, przy każdej jedno-, dwudniowej przerwie przypomina się historię jego kontuzji. Tymczasem - poza minionym sezonem, którego część stracił przez uraz kolana i przez przepychanki z działaczami GKS-u Bełchatów - rozgrywał średnio 20 ligowych spotkań w sezonie.
- Postanowiłem sobie od ostatniej takiej rozmowy, że jeśli ktoś znów mnie zapyta o te kontuzje, to się rozłączę. Wszystko jest OK, gram i nie ma co ciągle przypominać tych historii - zdradza.
Nowak jest w tym sezonie najskuteczniejszym graczem Pasów. W 11 ligowych występach zdobył 5 bramek i zanotował asystę. 7 razy rozegrał pełne 90 minut.