Kapitan Śląska skołowany po porażce w Zabrzu: Przegraliśmy wygrany mecz

Śląsk Wrocław do ostatnich sekund regulaminowego czasu prowadził w Zabrzu. Za sprawą dwóch bramek straconych w trakcie trzech doliczonych minut - wrocławianie wyjeżdżali z Roosevelta bez punktów.

[i]

- Nie odkryjemy Ameryki mówiąc, że nie jesteśmy usatysfakcjonowani tym wynikiem. Graliśmy przyzwoity futbol, ale to nie wystarczyło, by wygrać. Nie jest to łatwe, kiedy przegrywa się w taki sposób i trudno jest coś więcej na ten temat powiedzieć[/i] - mówi Sebastian Mila, kapitan Śląska Wrocław.

Drużyna Stanislava Levy'ego zdecydowanie przeważała w pierwszej połowie. Wówczas też łatwo wbiła Górnikowi Zabrze dwie bramki, mogąc dołożyć kolejne trafienia. Po przerwie wszystko się posypało. - Trochę za szybko straciliśmy bramkę na 2:1, bo to spowodowało, że trochę nerwowości wkradło się w nasze szeregi, a Górnik to wykorzystał i dochodził do kolejnych sytuacji - wyjaśnia pomocnik WKS-u.

Dwie kolejne bramki wrocławska drużyna straciła w drugiej i trzeciej minucie doliczonego czasu gry drugiej połowy. - Przy bramce na 2:2 Górnik miał sporo szczęścia, bo było w tej akcji trochę bilardu i przypadku. Ostatnia była bardzo podobna i więcej było w niej przypadku niż zmysłu taktycznego. Zresztą, kiedy się traci bramkę w doliczonym czasie gry, to musi być przypadek - podkreśla Mila.

O tym, co działo się w głowach piłkarzy między drugą a trzecią bramką doświadczony pomocnik nie chciał k. - Druga bramka nas podłamała, bo prowadziliśmy w tym meczu 2:0 i straciliśmy po tej bramce dwa punkty. To trafienie nas skołowało, a potem przydarzył się indywidualny błąd, piłka gdzieś tam przeszłą, dostała się do Nakoulmy i przegraliśmy wygrany mecz - bezradnie rozkłada ręce lider Śląska.

Więcej newsów o futbolu znajdziesz na naszym profilu na Facebooku

Komentarze (0)