Paweł Smółka jest zdecydowanie najlepszym snajperem w ekipie Jana Żurka. Sześć trafień daje mu także miejsce w ścisłej czołówce klasyfikacji strzelców I ligi, ze stratą pięciu goli do lidera - Dariusza Zjawińskiego. Czy ta różnica jest możliwa do zniwelowania?
- Pewnie tak, ale ta gonitwa będzie bardzo trudna. "Zjawa" tak wyskoczył na początku sezonu, nieźle też idzie Michał Mak, więc nie będzie łatwo. Na dziś wyścig o króla strzelców nie jest dla mnie priorytetem. Skupiam się na pomaganiu drużynie, a co z tego wyniknie - zobaczymy - podchodzi spokojnie Paweł Smółka.
Napastnik wymiernie pomógł GKS-owi Tychy w sobotnim starciu z Flotą Świnoujście. Zdobył jedynego gola na wagę zwycięstwa. - Trudno było się przedrzeć przez defensywę rywala. Co prawda mieliśmy jakieś tam sytuacje strzeleckie, ale było ich stosunkowo niewiele. Dlatego trzeba się cieszyć, że jedną kontrę zakończyliśmy golem.
- GKS był na pewno zespołem skuteczniejszym. Czy piłkarsko lepszym? Sytuacja, w której się znaleźliśmy nie jest łatwa i dziś nieważne są wrażenia artystyczne, a punktowanie. Robiło się już bardzo nieciekawie, teraz dzięki dwóm wygranym wskoczyliśmy na falę wznoszącą i obyśmy z niej nie spadli - ma nadzieję Smółka.
Nie byłoby ostatniego sukcesu tyszan bez Marka Igaza. Słowak bronił jak w transie, w drugiej połowie zatrzymał wszystkie uderzenia, które leciały w jego kierunku. - Trzeba mu pogratulować drugiego z rzędu meczu na zero. Wyszedł z opresji obronną ręką. Po to jest bramkarz, żeby nam pomagać w trudnych sytuacjach i z tego wywiązał się bez zarzutu.
- Podstawowe założenie na sobotni mecz było proste: zagrać na zero i udało się to zrealizować drugi raz z rzędu. Wcześniej nie było tak kolorowo i nie była to tylko wina obrońców, którzy prezentują dobry poziom, a całego zespołu. Teraz to wszystko zatrybiło, jeszcze trochę brakuje nam w ofensywie, ale będziemy nad tym pracować - zauważył napastnik.
GKS Tychy potrzebuje już tylko lub aż dwóch oczek, żeby wyskoczyć ze strefy spadkowej. - Potrzeba nam było czasu, żeby to wszystko załapało. Nie wiem, czego wcześniej brakowało. Może blokada była w psychice. Została ona przełamana i teraz zaczyna po prostu iść. Nie chcę składać szumnych obietnic, ale w naszym zespole naprawdę tkwi potencjał. Na razie gramy o spokojny byt, a wyższe cele? Jak się uda, to oczywiście zawalczymy. Nie ma czasu na podniecanie się dwoma zwycięstwami. Już w środę gramy puchar z Zagłębiem Lubin.