To właśnie były reprezentant Polski i prezes GKS-u Katowice wyciągnął we wrześniu 2009 roku rękę do Adama Nawałki. Ten był krótko po zakończeniu współpracy z Leo Beenhakkerem w kadrze narodowej, ale w pracy klubowej szło mu w kratkę.
Przy Bukowej karta się jednak odwróciła. Borykająca się wówczas z potężnymi problemami natury finansowo-organizacyjnej GieKSa szukała trenera, który na dłużej zdecydowałby się zakotwiczyć w klubie. Wcześniej bowiem przez pół roku katowicką drużynę prowadzili kolejno Wojciech Osyra, Jan Żurek i Henryk Górnik. Dopiero jednak po przyjściu Nawałki GKS zaczął sportowo stawać na nogi.
Szkoleniowiec do Katowic zapewne by nie trafił, gdyby nie... Jan Urban. - Byliśmy w trudnej sytuacji, bo poprzedni szkoleniowcy zmieniali się u nas co kilka miesięcy. Usiadłem i zacząłem myśleć, kogo mógłbym zastąpić i nagle wpadłem na to, że Adam Nawałka jest wolny. Zadzwoniłem do Jasia Urbana, żeby wybadał temat, bo pieniędzy za bardzo u nas nie było. Po godzinie zadzwoniłem i okazało się, że trener się zgadza na nasze warunki - wspomina Jan Furtok, były prezes GKS-u.
Nawałka szybko zaskarbił sobie sympatię kibiców GieKSy. Przez nieco ponad
szesnaście miesięcy pracy w śląskim klubie poprowadził katowiczan w 42 meczach ligowych, z których szesnaście wygrał, trzynaście zremisował i trzynaście przegrał, czyniąc z ekipy skazywanej na walkę o utrzymanie solidnego ligowca ze strefy 5-10 tabeli I ligi.
- To była jedna z najlepszych moich decyzji, jako prezesa GKS-u Katowice. Trener Nawałka wyprowadził nas na prostą. Nawet boiska nie mieliśmy i jeździliśmy po całym Śląsku, żeby trenować. Po jego przyjściu udało się załatwić boisko treningowe zaraz obok stadionu. Ściągam przed Adamem Nawałką kapelusz z głowy, bo wszystkie możliwe siły mobilizował, żeby wszystko zaczęło mieć profesjonalne podstawy. To za jego sprawą utrzymaliśmy się w lidze, bo zrobił u nas kolosalną robotę - przekonuje legendarny napastnik GieKSy.
Jako trener GKS-u Nawałka oszlifował talenty takich graczy jak Mateusz Kamiński, Bartosz Iwan, Gabriel Nowak, Tomasz Hołota, Kamil Cholerzyński czy Grzegorz Goncerz. Trzej pierwsi wkrótce w ślad za trenerem podążyli w stronę Zabrza. Z kolei dwaj ostatni dalej przy Bukowej występują i współpracę z przyszłym selekcjonerem reprezentacji Polski wspominają z sentymentem.
Uznanie i szacunek w oczach piłkarzy, kibiców i działaczy GKS-u Nawałka zyskał nie tylko swoim zaangażowaniem w pracę i profesjonalizmem, ale też pasją z jaką do zawodu podchodził. Na dalszy plan schodziły wówczas pieniądze. - Pracował u nas za grosze. O takich rzeczach się nie powinno w ogóle gadać, ale kontrakt miał bardzo niski - przyznaje Furtok.
Nasz rozmówca jest przekonany, że jeśli to Nawałka zostanie selekcjonerem, to polskiej drużynie narodowej wyjdzie to na dobre. - W kadrze jest trudno nauczyć kogoś grać. W klubie jednak to robi. Jest twardym chłopakiem, pracusiem, który w kaszę sobie nie da dmuchać. Jest do bólu systematyczny w pewnych rzeczach. Lubił rządzić i to robił. Adaś Nawałka po prostu ma taki charakter, że lubi mieć wszystko pod kontrolą i zazwyczaj wychodzi to jego drużynie na dobre, więc jestem dobrej myśli - puentuje legenda polskiej piłki.