Sebastian Staszewski: Większość naszych kadrowiczów albo jest rezerwowymi w swoich klubach albo gra jedynie końcówki meczów. Przeciwieństwem jest reprezentacja Czech, która raz, że ma piłkarzy w lepszych klubach to dodatkowo w większości są oni podstawowymi zawodnikami.
Mariusz Jop: Takie są niestety fakty. Część kolegów siedzi na ławce, a część gra końcówki spotkań. Ja też nie zagrałem w ostatnim czasie 100 proc. tego, co mogłem zagrać. Polscy piłkarze nie są obecnie na światowym czy nawet europejskim topie i musimy to zaakceptować. Leo Beenhakker musi grać tymi piłkarzami, których ma. Ja ze swojej strony powiem tylko, że zrobimy wszystko, aby wygrać z reprezentacją naszych południowych sąsiadów.
W ostatnim spotkaniu FK Moskwa z Szynnikiem Jarosław, wygranym przez pański zespół 2:1 nie znalazł się pan nawet w kadrze meczowej. Czym było to spowodowane?
- Mamy taką sytuację, że już jest pewne, że nie spadniemy z ligi. Trener stosuje dużo rotacji, daje pograć młodym zawodnikom, rezerwowym. Sprawdza tych, którym nie dał szansy wcześniej. Od kilku kolejek każdy mecz rozgrywamy w innym składzie. Widać, że Błochin przygotowuje sobie podwalinę pod przyszły sezon. Nic na to nie da się poradzić i trzeba czekać.
Czyli nie wypadł pan z łask trenera Olega Błochina?
- Myślę, że nie, choć na bank to nie wiem. Ja takich informacji nie posiadam. Mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach będę już regularnie grał. No, ale u nas nikt nie wie, jaki skład wyjdzie w kolejnym meczu, więc ciężko cokolwiek prorokować.
W tabeli FK Moskwa zajmuje dziewiąte miejsce. To szczyt waszych możliwości?
- W tym sezonie szanse, że załapiemy się do pierwszej piątki są już znikome. Przed rokiem byliśmy na czwartym miejscu, a więc tegoroczna lokata jest porażką. Szczególnie trener jest zawiedziony, ale i my zdajemy sobie sprawę, że gdyby początek rozgrywek ligowych poszedł nam trochę lepiej teraz walczylibyśmy o europejskie puchary. A tak musimy trochę wegetować do końca rozgrywek.
W Pucharze UEFA Lech Poznań wylosował CSKA Moskwa. Chyba poznaniacy nie trafili najlepiej?
- No zdecydowanie nie. Dla CSKA to było dobre losowanie, dla Lecha niezupełnie. Ta drużyna to czołówka ligi rosyjskiej. Konfrontacja tych zespołów będzie na pewno ciekawa, ale faworytem może być tylko drużyna z Moskwy. W lidze radzą sobie znakomicie. Po przerwie mieli średni start, ale od kilku tygodni idzie im świetnie. Wygrali z Zenitem 3:1, ostatnio pokonali pewnie Chimiki. Wydaje mi się, że ekipa Gazajewa to drużyna nie na Puchar UEFA a na Ligę Mistrzów.
Kolejorz ma jakiekolwiek szanse?
- Szanse ma zawsze, choć realnie małe. Z tego co wiem mecz będzie rozgrywany w Moskwie, pewnie na stadionie Lokomotivu. CSKA ma sporo kibiców, zna dobrze boisko Lokomotivu. Lechowi będzie strasznie ciężko wywieźć z Rosji choćby jeden punkt.
Wybierze się pan na to spotkanie?
- Jeżeli w tym czasie będę jeszcze w Moskwie na pewno tak. Najpierw zagrałem z Legią, teraz może obejrzę Lech. Prawie jakbym znów grał w naszej ekstraklasie. (śmiech).
Rozumiem, że bierze pan pod uwagę opuszczenie drużyny FK?
- Na pewno o tym myślałem, ale jak wiadomo do ligi rosyjskiej trafić jest ciężko a wydostać się z niej jeszcze ciężej. Mam jeszcze rok ważnego kontraktu i pewnie go wypełnię. W Rosji za piłkarzy żąda się wielkich sum za zawodników i nie sądzę, że ktoś mnie wykupi.
Już w sobotę mecz z Czechami. Większość dziennikarzy widzi pana w pierwszym składzie. Słusznie?
- Nie chciałbym oceniać. Dziennikarze mają swój punkt widzenia, trener swój. Ja oczywiście chciałbym zagrać, ale raczej będzie trochę inaczej. Wiadomo, że mamy jeszcze kilka dni, kilka treningów. Na każdym z nich trzeba dawać z siebie wszystko a wtedy trener to doceni. Sam czekam z niecierpliwością na odprawę.
Jak wyglądają nasze szansę w pojedynku z tą czołową reprezentacją Starego Kontynentu?
- Tak jak rozmawialiśmy na początku, u nas sporo chłopaków niestety siedzi na ławce. A Czesi mają Petra Cecha z Chelsea, Grygere z Juventusu, Rosickiego z Barcelony, Jankulovskiego z Milaniu . Świetni zawodnicy i nie są wiecznymi rezerwowymi w wielkich klubach. Ale z Portugalią też nie mieliśmy większych szans a jednak wygraliśmy. W sparingu z Czechami też byliśmy górą. Wiem, że to było kiedyś a teraz jest teraz, ale ciągle wiem, że ta reprezentacja może osiągać dobre wyniki. Wierzę, że wyjdzie nam naprawdę fajny mecz.
Nie bał się pan przez chwilę, że do meczów z Czechami i Słowacją nie dojdzie? FIFA groziła walkowerem w wypadku nie wycofania z PZPN kuratora.
- Na pewno jakaś sekunda zwątpienia była, ale byłem dobrej myśli. Sądziłem, że to tylko straszak ze strony FIFA i wierzyłem, że zadziała zdrowy rozsądek u obu stron. Doszło na szczęście do porozumienia i w najbliższym czasie nie grożą nam żadne konsekwencje. Dla nas zawodników ważne jest też to, że mamy klarowność sytuacji i nie gramy z żadnym balastem psychicznym.