PZPN po raz drugi "zwinął" trenera Górnikowi Zabrze. Po dwóch dekadach...

Adam Nawałka został selekcjonerem reprezentacji Polski i w piątek przestanie pełnić funkcję trenera Górnika Zabrze. Historia przy Roosevelta zatoczy tym samym koło po dwóch dekadach.

Górnik Zabrze na kolejkę przed końcem rundy jesiennej T-Mobile Ekstraklasy plasuje się na fotelu wicelidera, ustępując jedynie gorszym bilansem bramkowym Legii Warszawa [stołeczna drużyna rozegrała jeden mecz mniej - przyp. red.]. Śląska ekipa zachowuje realne szanse na mistrzostwo jesieni, a gdyby tak się stało historia zatoczyłaby koło po dwudziestu latach.

W sezonie 1993/94 bowiem opiekun górniczej drużyny został selekcjonerem reprezentacji Polski, zostawiając swój zespół na fotelu lidera ligowej klasyfikacji. Mowa o Henryku Apostelu, który po udanej jesieni z Górnikiem otrzymał propozycję przejęcia kadry po dymisji Andrzeja Strejlaua.

- Odchodziłem do pracy z reprezentacją w podobnych do Adama Nawałki okolicznościach. Wówczas też nie było szans, żebym jednocześnie poprowadził Górnika i kadrę. Ja jednak dokończyłem rundę, a dziś zabrzanom został jeszcze jeden mecz - analizuje w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl były selekcjoner reprezentacji Polski.

Apostela martwi obecna sytuacja Górnika. - Nie wiadomo jak teraz ten zespół pociągnie, ale nikt się tym nie martwi, bo wszyscy fascynują się czy kadra pod wodzą nowego selekcjonera odzyska blask. Tomaszewski mówi, że odzyska. Ja dobrze Adamowi Nawałce życzę, ale Tomaszewskiego nie słucham, bo to nie ma sensu - dodaje nasz rozmówca.

- PZPN czynił pode mnie podchody już w trakcie rundy jesiennej, ale ja wówczas skupiałem się na pracy w Zabrzu i odmawiałem podjęcia rozmów. Zgłosili się po mnie w grudniu, kiedy liga już nie grała. Wszystko wtedy wyglądało inaczej. Przede wszystkim nie było kontraktów i można było odejść w każdej chwili. Gdybym miał w Górniku kontrakt, to pewnie działacze by mnie zablokowali - wspomina Apostel.

Zielone światło dla pracy pochodzącego z Bytomia szkoleniowca z reprezentacją Polski dał... profesor Zbigniew Religa. - Byłem wtedy po zawale, który przebyłem praktycznie półtora roku wcześniej i powiedziałem, że nie przejmę kadry, jeśli wyniki badań mi na to nie pozwolą. Pojechałem do Zabrza, do kliniki profesora Religi, który powiedział, że mogę spokojnie się tego wyzwania podjąć - uśmiecha się były działacz piłkarskiej centrali.
- Z perspektywy czasu szkoda mi Górnika, bo po mnie przyszli Kostka i Lorens, a Redziński przekręcił ich na Legii i przegrali mistrzostwo Polski. Mnie też się nie powiodło, bo nie udało mi się wprowadzić reprezentacji Polski na Euro 1996 w Anglii

- wspomina 72-latek.

Chcesz być na bieżąco z newsami o kadrze i nie tylko? Zalajkuj nasz profil!

Nominacji Adama Nawałki na posadę trenera kadry Apostel szerzej komentować jednak nie chce. - Wybór został już dokonany i nie ma sensu wypowiadać się czy jest słuszny, czy mógł być lepszy. W Polsce widziałem dla Nawałki 2-3 kontrkandydatów, ale prezes Boniek podjął decyzję, a zarząd PZPN mu przyklasnął, więc nie pozostaje nam nic innego jak czekać na efekty jego pracy - ucina świetny przed laty szkoleniowiec.

Komentarze (0)