Złocisto-krwiści wygrali w Krakowie 2:1, choć do meczu przystępowali po porażkach z Pogonią Szczecin (2:3) i Ruchem Chorzów (1:4), a Cracovia miała za sobą serię czterech kolejnych zwycięstw. Rehabilitacja za domową klęskę z Niebieskimi wyszła kielczanom w stu procentach.
- Zagraliśmy z Ruchem bardzo słabe spotkanie i nie było innego wyjścia - musieliśmy wygrać w Krakowie. Walczymy o życie w każdym meczu. Pokazaliśmy dobrą obronę i groźne kontry. Zdajemy sobie sprawę z tego, że mecz z Ruchem nie miała prawa mieć takiego przebiegu, jaki miał. Przegrać u siebie 1:4 to jest po prostu wstyd i hańba - tym bardziej po tak słabej grze. W Krakowie zagrała całkiem inna Korona - mówi Janota.
Po 15 kolejkach, czyli na półmetku sezonu zasadniczego Korona ma na koncie 15 punktów. W ostatniej chwili dzięki zwycięstwu w Krakowie obroniła się przed najgorszą pierwszą częścią sezonu w historii swoich występów w ekstraklasie.
- Jak mam być szczery, to mogliśmy być dużo wyżej w tabeli, bo straciliśmy mnóstwo punktów po głupich błędach, ale trzeba uszanować to, co mamy. To, że po sezonie zasadniczym dzieli się punkty, to w naszej sytuacji dla nas plus, bo zbliżymy się do drużyn, które mają więcej punktów - komentuje Janota.
Koronę czeka trudny początek rundy rewanżowej, kiedy zagra na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław i Wisłą Kraków. W międzyczasie drużyna Jose Rojo Martina zagra jeszcze w Pucharze Polski z rozpędzoną Arką Gdynia.
- Każdemu jesteśmy w stanie wydrzeć punkty, bo mamy w zespole indywidualności. Na Cracovii było ciężko i każdy z nas spodziewał się trudnej przeprawy, bo Cracovia gra bardzo dobrze w piłkę, oni szanują piłkę, a nie ją wybijają, ale z każdym w tej lidze można wygrać - nawet z Legią. Wisła jest na fali, Śląsk jest w dołku, ale możemy nawet wygrać te mecze - twierdzi Janota.