Radosław Janukiewicz: W naszej grze było dużo bojaźni

W jednym z sobotnich spotkań T-Mobile Ekstraklasy, [tag=596]Pogoń Szczecin[/tag] przegrała na wyjeździe z Widzewem Łódź 1:2. Dla szczecinian była to pierwsza wyjazdowa porażka w tym sezonie.

[i]

- Przegraliśmy to spotkanie w słabym stylu. Szczególnie nie najlepsza była pierwsza połowa, kiedy daliśmy się zdominować gospodarzom. Na pewno wynikało to z głupich strat, które popełniliśmy. No cóż, przegraliśmy pierwsze mecz na wyjeździe, każda seria kiedyś się kończy. Teraz musimy zacząć kolejną. Tak musimy do tego podejść -[/i] przyznał Radosław Janukiewicz, bramkarz Pogoni Szczecin.

Czy zdaniem 29-letniego golkipera, jego koledzy nie zlekceważyli za bardzo przeciwnika? - Nie, myślę, że nie. W naszej grze było dużo bojaźni i za szybko traciliśmy piłkę. Widzew miał okazję do kontr i to im się udało. Drugą bramkę dostaliśmy po stałym fragmencie gry. Walczyliśmy do końca, ale nie udało nam się osiągnąć korzystnego rezultatu - powiedział.

Dla zawodników Pogoni Szczecin porażka w Łodzi była dopiero trzecim spotkaniem w tym sezonie, podczas którego nie zdobyli oni żadnego punktu. Wcześniej podopieczni Dariusza Wdowczyka ulegli zespołem z czołówki, a tym razem musieli uznać wyższość outsidera ligi. - Nie ma co patrzeć na to z kim gramy. Nasza liga jest taka, że drużyna z dołu tabeli może wygrać z zespołem z czołówki. Na pewno nie ma słabych przeciwników, bo i Legia się potyka i Wisła. Spokojnie, poczekajmy na kolejne mecze. Naszym celem jest pierwsza ósemka i tego się trzymajmy - mówił golkiper.

Czy golkiper szczecinian mógł zachować się lepiej przy straconych bramkach? - Nie wiem. Może do tej drugiej mogłem wyjść, ciężko powiedzieć. Strzelał z pięciu metrów, więc chyba powinienem tak zrobić. Aczkolwiek przyjdzie jeszcze analiza wideo i wtedy będę mógł ocenić. Co do pierwszej bramki, to wydaje mi się, że nie miałem za wiele do powiedzenia - zakończył.

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.

Źródło artykułu: