Marcin Cabaj jest twardym graczem
Bramkarzowi Sandecji Nowy Sącz po jednej z interwencji w meczu z Wisłą Płock odnowił się uraz lewego braku. Wydawało się, że konieczna będzie zmiana, ale zawodnik dotrwał do końca meczu.
54. minuta spotkania okazała się jedną z kluczowych. Wisła Płock prowadziła już 2:0, a Paweł Kaczmarek znalazł się oko w oko z golkiperem gospodarzy, który wyszedł z tej potyczki zwycięsko. Radość była połowiczna, bo przy okazji odnowiła się kontuzja.
- Cały czas mam problem z barkiem. Nie mogę do końca wyprostować ręki, co nie pozwala mi na pełen komfort w interwencjach. A co do sytuacji z 54. minuty - to była ważna interwencja, ale najważniejsze jest to, że koledzy z pola walczyli do końca i chcieli bardzo wygrać - powiedział Marcin Cabaj.
- Pierwsze 35 minut w naszym wykonaniu można określić mianem katastrofy. Byliśmy ospali, przestraszeni. Przebudziliśmy się dopiero pod koniec i stworzyliśmy jakieś sytuacje. W drugiej połowie to goście sporadycznie próbowali nas kontrować, ale to my przeważaliśmy. Niestety zabrakło nam jednej bramki do wygrania tego meczu, ale cieszy postawa naszego zespołu i to, że podnieśliśmy się ze stanu 0:2. Ważne, że nie przegraliśmy, ale szkoda że nie mamy 3 punktów - dodał Cabaj.
Punkt uratowany rzutem na taśmę - relacja z meczu Sandecja Nowy Sącz - Wisła Płock