Podopieczny trenera Rafała Pawlaka zszedł po końcowym gwizdku sędziego wyraźnie niezadowolony z wyniku niedzielnego spotkania. Tym bardziej, że Widzew miał swoje szanse na strzelenie bramki legionistom. Zamiast tego łodzianie stracili jedynego gola spotkania w 59. minucie po główce Tomasza Jodłowca. - Wiedzieliśmy, jak Legia będzie grać przeciwko nam, o czym świadczy przebieg tego spotkania. Rywal nie stworzył sobie w pierwszej połowie żadnej stuprocentowej okazji strzeleckiej. Czekaliśmy na swoje sytuacje, ale zamiast tego Jodłowiec strzela nam bramkę i ciężko nam było odrobić tę stratę - powiedział tuż po meczu Patryk Stępiński.
Porażka z zespołem trenera Jana Urbana to już siedemnaste spotkanie łodzian z rzędu bez czystego konta. Szkoleniowiec Widzewa nie rozwiązał zatem najbardziej palącego problemu jego poprzednika, Radosława Mroczkowskiego, jakim jest dziurawa i obecnie najgorsza w lidze defensywa, tym bardziej, że słabej obrony nie równoważy ofensywa. - Do końca walczyliśmy o wyrównanie, tym bardziej, że Legia nie pokazała tego, na co ich stać. Niestety ten jeden błąd, po którym padł gol, przesądził o wszystkim. Musimy wystrzegać się takich wpadek, a przede wszystkim sami konstruować szanse na bramki. Plusem jest to, że nie popełniamy już tak poważnych błędów, jak w poprzednich meczach, ale niestety to jeszcze nie wystarczy do punktowania - tłumaczył obrońca łódzkiego zespołu.
Widzew to pierwszy zespół obecnego sezonu T-Mobile Ekstraklasy, który przegrał w lidze dziesięć spotkań. Dodatkowo, łodzianie nie zdobyli jeszcze żadnego punktu w wyjazdowych spotkaniach, a następny mecz czerwono-biało-czerwoni zagrają w Bydgoszczy przeciwko Zawiszy, który Legię na własnym stadionie pokonał 3:1. Obecnie piłkarze klubu z al. Piłsudskiego zajmują czternaste miejsce z zaledwie punktem przewagi nad znajdującymi się w strefie spadkowej KGHM Zagłębiem Lubin oraz Podbeskidziem Bielsko-Biała. - Na pewno nie jesteśmy zadowoleni z naszego obecnego miejsca w tabeli, ale pokazaliśmy z drugiej strony w ostatnich dwóch meczach, że nie jesteśmy chłopcami do bicia. Dlatego należy patrzeć w przyszłość z optymizmem w następnych kolejkach. Musimy zdobyć na najbliższych wyjazdach tyle, ile się da - stwierdził podopieczny trenera Pawlaka.