Krzysztof Pilarz: Podgórski oddał strzał życia i zdobył bramkę

Bohater Cracovii po meczu z Piastem jest jeden - Krzysztof Pilarz. Koledzy z pola tylko swojemu bramkarzowi zawdzięczają to, że nie wracali do Krakowa na tarczy.

Pasy w Gliwicach zagrały dwie zupełnie różne połowy. W pierwszej przeważały nad gospodarzami, lecz po zmianie stron, to Piastunki wzięły sprawy w swoje ręce. - W pierwszej połowie wszystko bardzo fajnie funkcjonowało. Nie wiem co się stało po przerwie. Może wyszliśmy zbyt mało skoncentrowani? Dostaliśmy bramkę, później Piast miał kolejne sytuacje. Fajnie, że w końcu udało nam się wyrównać i z przebiegu całego meczu cieszymy się z tego punktu, mimo że po pierwszej odsłonie nic nie zapowiadało tego, że będziemy zadowoleni z remisu. Po zakończonym spotkaniu tak jednak jest - powiedział Krzysztof Pilarz, bramkarz Cracovii Kraków.

Zawodnik krakowian nie miał nic do powiedzenia przy golu Tomasza Podgórskiego. Wprawdzie udało mu się odbić bardzo dobry strzał Łukasza Hanzela, ale dobitka kapitana Piasta Gliwice była perfekcyjna. - Wiedzieliśmy, że Podgórski ma bardzo dobrze ułożoną nogę. Wykonuje on na wysokim poziomie stałe fragmenty gry, ale może być również groźny z akcji. Oddał strzał życia i zdobył bramkę. Najważniejsze jednak, że doprowadziliśmy do remisu - skomentował golkiper.

Co nie udało się w przypadku "Podgóra", powiodło się przy uderzeniu Rubena Jurado. Hiszpan kapitalnie odnalazł się w polu karnym przyjezdnych i oddał niezwykle groźny strzał, ale Pilarz interweniował na równie wysokim poziomie. - Wyczekałem zawodnika Piasta. Stałem do końca, bo widziałem, że na zamach poszło moich dwóch obrońców i mogłem tylko czekać. Cieszę się, że mnie nie pociągnęło do boku i mogłem to obronić - stwierdził były piłkarz Korony Kielce.

Bramkarz Cracovii rozegrał w Gliwicach kolejne dobre spotkanie. Wcześniej było tak choćby w potyczkach z KGHM Zagłębiem Lubin czy Podbeskidziem Bielsko-Biała. - Na pewno mnie to cieszy, ale po to stoję w bramce - moim zadaniem jest pomóc drużynie. Fajnie, że z Piastem znowu mogłem pokazać się z niezłej strony. Do tego skończyłem w dniu meczu 33 lata i zrobiłem sobie prezent, broniąc jeszcze rzut karny - uśmiechał się gracz zespołu z Kałuży.

Obronienie "jedenastki" nie jest rzeczą prostą. W piłkarskim żargonie przyjęło się powiedzenie, że nie ma dobrze obronionych karnych, są tylko źle strzelone. - Po prostu założyłem sobie, że idę w lewą stronę i się udało. Karne to jest loteria i fajnie, że tym razem ja wygrałem - spuentował Krzysztof Pilarz.

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.

Komentarze (0)