Zatęskniłem za samodzielnym prowadzeniem drużyny - rozmowa z Markiem Wleciałowskim, trenerem Energetyka ROW Rybnik

- Zdaję sobie sprawę, że trener Wieczorek zrobił bardzo wiele, żeby ten klub się rozwijał. Widzę możliwości, by wykonać kolejny krok - mówi Marek Wleciałowski, nowy trener Energetyka ROW Rybnik.

Beata Fojcik: Podpisał pan kontrakt z klubem do końca czerwca 2014 roku. Szczegóły umowy są jednak tajemnicą.

Marek Wleciałowski: To są kwestie formalne, gdzie otwiera się możliwość dalszej współpracy. Celem doraźnym tak naprawdę jest ustabilizowanie zespołu na poziomie I ligi. Później będziemy myśleć co dalej.

Na konferencji wspomniał pan o tempie działania i o tym, że piłka lubi szybkie decyzje. Czym skusił pana Energetyk ROW Rybnik,[b] że pojawiając się nagle wśród kandydatów, natychmiast doszedł pan z działaczami do porozumienia?

[/b]

- Przede wszystkim konkretną propozycją, podstawowym rozeznaniem, jeżeli chodzi o moją dotychczasową pracę, jak też poziomem piłkarzy. Kilku zawodników znam, miałem okazję ich prowadzić, czy obserwować. Wiem, że realia na poziomie I ligi są trudne, ale nie ukrywam, że troszeczkę zatęskniłem za samodzielnym prowadzeniem drużyny.

Waldemar Fornalik potrzebował odetchnąć po pracy z kadrą, a pan wręcz przeciwnie.

- Od pewnego czasu wykonywałem bardzo ważną pracę w piłce, jaką jest bezpośrednie wspieranie pierwszego trenera. Być może taka współpraca była mniej wyczerpująca i aż tak bardzo nie czułem się zmęczony. Trener Fornalik w ostatnim czasie wykonał bardzo trudną robotę i rozumiem to, że musi troszeczkę nabrać dystansu do patrzenia na piłkę.

W takim razie jak długo trwały negocjacje z rybnickim klubem?

- Spotkaliśmy się na pierwszej dłuższej rozmowie, gdzie poznaliśmy sytuację i zdania obu stron. Przedstawiłem swój sposób widzenia, z chęcią zapoznałem się z wizją rozwoju klubu, spojrzeniem na piłkę i na to, co można tutaj zrobić. Klub również był zainteresowany podjęciem współpracy, dlatego doszliśmy do porozumienia. Ostateczna decyzja zapadła w poniedziałek.

Inne kluby także były zainteresowane współpracą?

- Jakieś niewiążące rozmowy się odbyły, ale dzisiaj nie ma to znaczenia.

Może był pan łączony z rolą asystenta trenera Fornalika w Górniku Zabrze?

- W kwestii medialnej być może tak, ale naprawdę wychodzę z założenia, że jeśli sprawy stają się faktem - dopiero wtedy należy o nich mówić. To były tylko spekulacje, więc ten temat zostawiam na boku.

Jako zawodnik był pan obrońcą. Można powiedzieć, że jest pan odpowiednim człowiekiem na tym stanowisku, bo wydaje się, że drużyna ROW-u największe problemy ma z grą defensywną.

- Z każdą drużyną jest tak, że ma swoje problemy i atuty. Biorę pod uwagę to, że może trzeba będzie dokonać jakichś korekt w nastawieniu i sposobie patrzenia na grę defensywną. Mamy jednak na tyle mało czasu, że chcielibyśmy zmobilizować wszystkie siły na pozostałe dwa mecze, by dobrze je rozegrać i w obu powalczyć o zwycięstwo.

Rozmawiał pan z zarządem o zimowej przerwie w rozgrywkach? Przydałyby się wzmocnienia, w szczególności na pozyskaniu obrońców zależało pańskiemu poprzednikowi.

- Na to będzie czas po ostatnim spotkaniu. W tym momencie nie możemy nic zrobić, wszystkie działania zostaną podjęte po zakończeniu rundy.

Współpracował pan m.in. z trenerem Fornalikiem, czy Orestem Lenczykiem, a teraz zdecydował się pan poprowadzić klub z małym zainteresowaniem mediów i z dołu I ligi, co można uznać za odważny krok.

- Przede wszystkim interesowała mnie strona sportowa. Baza w Rybniku jest bardzo dobra i można po prostu pracować. Na tym chciałem się skoncentrować i dać sobie czas, żeby te efekty były widoczne.

Na pierwszy rzut oka co ma pan tutaj do zrobienia?

- Z pewnością jak najszybciej przygotować zespół do najbliższego meczu, który rozegramy w piątek.

Pańska ręka będzie widoczna właśnie w piątkowym starciu z Olimpią Grudziądz?

- Tego bym sobie życzył i na pewno może tak być, ale prawda jest taka, że to zawodnicy tworzą oblicze drużyny. Zrobię wszystko, by ich w tym wesprzeć.

Jednak rewolucja to chyba zbyt duże słowo...

- Zależy w jakich kategoriach to rozumieć. Nie sądzę jednak, byśmy mieli do czynienia z rewolucją. Nawet patrząc na pierwszy rzut oka, ta drużyna ma pewien kręgosłup, który decyduje o obliczu gry. Ewentualnie w detalach można dokonać korekt.

Bardzo pozytywnie o wszystkim pan się wyraża, natomiast Ryszard Wieczorek już przed sezonem powiedział, że profesjonalny klub nie powinien tak funkcjonować, co można odczytać, że profesjonalizmu jest tu zbyt mało.

- Każdy klub się rozwija. Zdaję sobie sprawę, że na miarę tego miejsca trener Wieczorek zrobił bardzo wiele. Dla siebie również widzę możliwości, by wykonać kolejny krok do rozwoju nie tylko sportowego, ale pod każdym innym względem.

Pan również może określić różnice między panem a poprzednikiem, jak selekcjoner Nawałka? Jest pan trochę cięższy i wyższy, a co z ofensywnym sposobem gry, który preferował Ryszard Wieczorek?

- Każdego z nas wyróżnia droga, którą przebywamy podczas swojej kariery piłkarskiej i trenerskiej. Nasza droga jest różna, ale patrzenie na piłkę ma swoje podobieństwo. Ważne, by atuty zespołu podtrzymać. Myślę, że większe możliwości tkwią w psychice zawodników, stąd chciałbym jak najszybciej złapać kontakt, by piłkarze, wychodząc na boisko, wiedzieli, że grają przede wszystkim dla siebie, kibiców, klubu, a to z kolei z pewnością przyniesie efekty, których wszyscy oczekują.

[url=http://www.facebook.com/PilkaNozna.SportoweFakty][b]Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.

[/b]

[/url]