Sandecja Nowy Sącz prowadziła po I połowie 1:0. Gospodarze pokazali miłą dla oka, ofensywną piłkę i przeważali na murawie. Gol był nieco szczęśliwy, bo piłka po strzale Macieja Bębenka odbiła się jeszcze od nogi Macieja Wilusza. - W pierwszej połowie utrzymywaliśmy się więcej przy piłce, więc mieliśmy z tego szanse - powiedział Peter Petran.
Stoper ze Słowacji pod koniec pierwszej połowy opuścił plac gry ze stłuczonym mięśniem. Urazu nabawił się podczas walki o górną piłkę. Wydawało się, że może to być duża strata, gdyż wcześniej doświadczony gracz spisywał się dobrze. Już po zmianie stron zastąpił go 17-letni Przemysław Szarek.
Po zmianie stron było już dużo trudniej. Inicjatywę przejął PGE GKS, ale na nic to się zdało, bo podopieczni Kamila Kieresia mimo licznych prób, nie potrafili znaleźć drogi do bramki, nawet przy strzałach z najbliższej odległości. - Generalnie przy prowadzeniu 1:0 przede wszystkim dąży się do tego, by bramki nie stracić. Rywal bardziej angażował się w ofensywę i stwarzał sytuacje. Szacunek dla moich kolegów, bo zostawili serce na boisku. Dali z siebie wszystko, włożyli w mecz wszystkie siły i dzięki temu wygraliśmy dwa do zera - zakończył 32-letni piłkarz.