Dziewiąte w tym sezonie ligowe trafienie nie przyszło napastnikowi śląskiej drużyny z trudem. Wszystko zaczęło się od kiksa Bartłomieja Koniecznego, a potem świetnym dograniem popisał się Prejuce Nakoulma. - "Predżi" wywalczył piłkę i zagrał wzdłuż bramki, mnie wystarczyło tylko nogę dołożyć, żeby piłka wpadła do siatki - cieszy się Mateusz Zachara, wicelider klasyfikacji strzelców T-Mobile Ekstraklasy.
Górnik Zabrze w drugim z rzędu meczu na własnym stadionie sięgnął po całą pulę. Występ przeciwko Podbeskidziu Bielsko-Biała nie był jednak najlepszym w wykonaniu górniczej jedenastki. - Czasami takie mecze, że nie idzie się zdarzają i trzeba to przepchnąć. Nam się to udało, bo trzy punkty zostają w Zabrzu. Troszeczkę ten styl się zmienił, ale najważniejsze jest to, co na koncie - podkreśla 23-latek.
Górale w pierwszym kwadransie stworzyli sobie dwie dobre okazje, ale fatalnie pudłowali. W dalszych fragmentach gry się to na bielszczanach zemściło. - Nie można powiedzieć, że Podbeskidzie nas czymkolwiek zaskoczyło, bo spodziewaliśmy się z ich strony takiej postawy. Wiedzieliśmy, że przyjadą oni do Zabrza walczyć i my też chcieliśmy to robić. My jednak strzeliliśmy dwie bramki i ten mecz wygraliśmy - analizuje Zachara.
Zabrzanie w najbliższych dniach będą występ przeciwko bielskiej drużynie szczegółowo analizować. - Z wyniku na pewno możemy być zadowoleni. Co do gry, na pewno można dużo poprawić. Będziemy chcieli obejrzeć powtórki tego meczu, żeby wyciągnąć wnioski przede wszystkich z błędów, jakie przydarzyły nam się w defensywie - wskazuje napastnik Górnika.
Najskuteczniejszy strzelec drużyny z Roosevelta ostatnio trafia regularnie, ale nie zamierza nakreślać sobie górnych widełek. - W każdym meczu będę starał się coś dołożyć, a na koniec rundy jesiennej zobaczymy, na ile mnie było stać - zapowiada gracz drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.