Powód jest prozaiczny. Nafciarze dysponują zbyt małymi środkami finansowymi i w najbliższym czasie to się raczej nie zmieni. - Na początek warto uściślić jedną kwestię. Ostatnio spekulowano, że w przerwie zimowej PKN Orlen mógłby nas zasilić pieniędzmi na transfery, ale to nieprawda. Od czerwca 2010 roku koncern nie wspiera już piłkarzy, mimo że co jakiś czas zwracamy się z taką prośbą - wyjaśnił w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl prezes Wisły, Jacek Kruszewski.
- Dostaliśmy wyraźny sygnał, że na chwilę obecną firma będzie sponsorować inne dyscypliny, m. in. piłkę ręczną, rajdy czy lekkoatletykę. My natomiast musimy zrobić wszystko, by przekonać ją do zmiany strategii - dodał.
Sternik beniaminka I ligi przyznał, że teraz w klubie trzeba oglądać każdą złotówkę. - Czasy finansowego eldorado dawno się skończyły. Obecnie dysponujemy kwotą 3,5 mln zł na pierwszy zespół. Oprócz tego musimy utrzymać drużyny młodzieżowe, a także przestarzały stadion, co wymaga niemałych nakładów. Dlatego tniemy koszty i oszczędzamy gdzie tylko się da. Zatrudnienie jest ograniczone, zamroziliśmy też płace. Dzięki temu udaje nam się domknąć budżet.
Solidna postawa Nafciarzy w rundzie jesiennej i zaskakująco wysokie 6. miejsce przyniosły jednak pozytywny skutek. - Ostatnie wyniki wzbudziły zainteresowanie płockiego biznesu. Po raz pierwszy od ponad pięciu lat pojawiła się szansa na pozyskanie jakichś środków od regionalnych firm. Nie są to jednak sumy, które znacząco zwiększyłyby nasze możliwości. Wobec odmowy ze strony PKN Orlen nadal musimy liczyć głównie na przychylność prezydenta miasta i radnych - zaznaczył Kruszewski.