Sąd nad Obraniakiem!: "Był alibi dla całej drużyny"

Trwa debata na temat przydatności Ludovica Obraniaka do reprezentacji oraz czy nowy selekcjoner powinien aż tak angażować się w jego powołanie. - Mamy takie przeciąganie liny - mówi Andrzej Juskowiak.

Artur Długosz
Artur Długosz
Zadzwoni czy nie zadzwoni, odbierze czy nie odbierze, przyjedzie czy nie pojedzie - seria pytań, która dotyczy nowego selekcjonera reprezentacji Polski Adama Nawałki i krnąbrnego piłkarza z polskim paszportem, Ludovica Obraniaka. - Dla mnie jest to bardzo śmieszne. Dlaczego? Ludovic Obraniak naprawdę miał kapitalne wejście do reprezentacji narodowej, ale jest jedno "ale" - jak rezygnował, to powiedział, że dopóki będzie Fornalik, to on w reprezentacji Polski nie zagra. Dopuścił się niedopuszczalnej argumentacji. On jest obrażony na Polskę czy na Fornalika? Ja na miejscu Adama Nawałki bym zadzwonił do Obraniaka i zapytał się go o jedną rzecz - jeśli ja będę cię widział w reprezentacji Polski i cie powołam, ale może być taka sytuacja, że cie nie wystawię, to czy nie postąpisz ze mną tak samo? To jest po prostu dla mnie coś niemożliwego. On sobie jakoś w tym momencie tak uzmysłowił, że każde powołanie, to on musi być w pierwszej jedenastce. Tego niestety nawet Ronaldo nie ma zagwarantowane ani Messi - mówił w poniedziałek w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Jan Tomaszewski. W podobnym tonie wypowiada się Andrzej Juskowiak. - Trochę to jest śmieszne. Normalnie to jest tak, że wysyła się powołanie do zawodnika i wtedy się dopiero rozmawia. Jeżeli piłkarz ma jakiś problem rodzinny, to zgłasza to i sprawa jakby jest załatwiona. W tym przypadku jakby nie do końca było wiadomo o co chodzi i która strona jest bardziej wiarygodna. Niedobrze, że to wszystko na łamach mediów się rozgrywa. Już mieliśmy raz przykład z Obraniakiem, że nie najlepiej się to wszystko zakończyło dla niego. Teraz nagle też się pojawiają jakieś podobne wątpliwości, znaki zapytania - zaznaczył były znakomity napastnik.

Wydaje się, że głównym problemem Obraniaka jest to, że ten za wszelką cenę chce grać w podstawowym składzie. - Różnie może z nim być. W tym momencie nie zagra w jakimś meczu i znowu zrezygnuje? Obraniak musi odpowiedzieć na jedno pytanie - czy jeśli zostanie powołany przez Nawałkę i nie wystąpi, to co, zrezygnuje? To jest niedopuszczalne. Jeśli da odpowiedź negatywną, to zorganizować mu jakieś pożegnanie, bo zasłużył chłopak na to, żeby go pożegnać, dziękuję, do widzenia. Nie ma ludzi niezastąpionych - uważa Tomaszewski.

Sam Andrzej Juskowiak dziwi się natomiast zachowaniu Adama Nawałki, że ten nie spotkał się osobiście z Obraniakiam, Kamilem Glikiem czy Sebastianem Boenischem. - Szczerze mówiąc to myślałem jak widziałem brak tych powołań dla nawet Glika czy Obraniaka, że trener wykorzysta ten okres nawet jeszcze przed zgrupowaniem albo zaraz po, aby pojechać i porozmawiać z nimi - że on chce mieć odczucie w rozmowie indywidualnej, że zawodnikowi zależy na tym, aby grać w reprezentacji Polski. Ja sobie tak to tłumaczyłem, że trener Nawałka nie musi ich powoływać na mecze towarzyskie, woli teraz zobaczyć piłkarzy z polskiej ligi, a z Boenischem, Obraniakiem chce po prostu porozmawiać. Po takiej rozmowie selekcjoner powinien mieć odczucie, że w porządku, jemu bardzo zależy, żeby grać w reprezentacji Polski, dostanie powołanie, koniec i kropka. Trener jest wtedy sto procent za piłkarzem. Tu jak na razie mamy takie przeciąganie liny, jakby to nie była jedna drużyna. Albo jest zespół, albo nie, albo jest wewnątrz, albo nie. Nie do końca to jest wyjaśnione -  powiedział portalowi SportoweFakty.pl były reprezentant Polski.
Pytanie też, czy Obraniak reprezentacji Polski jest potrzebny. Do tej pory bowiem grając z orzełkiem na piersi ten zawodnik zazwyczaj zawodził. - Ocena jego przydatności sportowej też byłaby ciekawa. Z drugiej strony w pewnym momencie było tak, że Obraniak był alibi dla całej drużyny. Jeżeli on słabo grał, to inni mogli powiedzieć - w porządku, rozgrywający jest poniżej oczekiwań, to my też jako drużyna nie funkcjonujemy. Od Obraniaka momentami chyba za dużo oczekiwaliśmy. My w ogóle w Polsce mamy takie wyobrażenie o grze środkowego pomocnika, że to jest taki rozgrywający, co wszystko widzi, ma mnóstwo dokładnych podań i tak dalej. W tej chwili już wiele zespołów ucieka od tego. Nie da się grać tak naprawdę jednym zawodnikiem w środku, takim bardzo kreatywnym, a reszta będzie go tylko wspomagać. To musi się rozłożyć na kilku, bo Obraniak nie jest takim piłkarzem, że w pojedynkę nam wygra mecz. Poza tym te jego stałe fragmenty gry - za wszelką cenę chciał je wykonywać, bo chciał się pokazać. To dla niego jakby było najważniejsze na boisku - podsumował Andrzej Juskowiak.

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.

Te stałe fragmenty Ludovic Obraniak czasami potrafi jednak wykonywać rewelacyjnie...

Czy Ludovic Obraniak powinien grać w reprezentacji Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×