Sąd nad Obraniakiem!: "Był alibi dla całej drużyny"
Trwa debata na temat przydatności Ludovica Obraniaka do reprezentacji oraz czy nowy selekcjoner powinien aż tak angażować się w jego powołanie. - Mamy takie przeciąganie liny - mówi Andrzej Juskowiak.
Wydaje się, że głównym problemem Obraniaka jest to, że ten za wszelką cenę chce grać w podstawowym składzie. - Różnie może z nim być. W tym momencie nie zagra w jakimś meczu i znowu zrezygnuje? Obraniak musi odpowiedzieć na jedno pytanie - czy jeśli zostanie powołany przez Nawałkę i nie wystąpi, to co, zrezygnuje? To jest niedopuszczalne. Jeśli da odpowiedź negatywną, to zorganizować mu jakieś pożegnanie, bo zasłużył chłopak na to, żeby go pożegnać, dziękuję, do widzenia. Nie ma ludzi niezastąpionych - uważa Tomaszewski.
Sam Andrzej Juskowiak dziwi się natomiast zachowaniu Adama Nawałki, że ten nie spotkał się osobiście z Obraniakiam, Kamilem Glikiem czy Sebastianem Boenischem. - Szczerze mówiąc to myślałem jak widziałem brak tych powołań dla nawet Glika czy Obraniaka, że trener wykorzysta ten okres nawet jeszcze przed zgrupowaniem albo zaraz po, aby pojechać i porozmawiać z nimi - że on chce mieć odczucie w rozmowie indywidualnej, że zawodnikowi zależy na tym, aby grać w reprezentacji Polski. Ja sobie tak to tłumaczyłem, że trener Nawałka nie musi ich powoływać na mecze towarzyskie, woli teraz zobaczyć piłkarzy z polskiej ligi, a z Boenischem, Obraniakiem chce po prostu porozmawiać. Po takiej rozmowie selekcjoner powinien mieć odczucie, że w porządku, jemu bardzo zależy, żeby grać w reprezentacji Polski, dostanie powołanie, koniec i kropka. Trener jest wtedy sto procent za piłkarzem. Tu jak na razie mamy takie przeciąganie liny, jakby to nie była jedna drużyna. Albo jest zespół, albo nie, albo jest wewnątrz, albo nie. Nie do końca to jest wyjaśnione - powiedział portalowi SportoweFakty.pl były reprezentant Polski.Te stałe fragmenty Ludovic Obraniak czasami potrafi jednak wykonywać rewelacyjnie...