Biała Gwiazda to jedyny w tym sezonie zespół T-Mobile Ekstraklasy, który przed własną publicznością nie zaznał jeszcze goryczy porażki. Franciszek Smuda i jego piłkarzem robią z Reymonta 22 twierdzę, jaką było przed laty. W 10 spotkaniach na swoim stadionie krakowianie zdobyli aż 26 punktów, wygrywając osiem meczów i tylko dwa remisując.
10 ligowych gier bez porażki na swoim stadionie to w historii Wisły jeszcze nie tak spektakularne osiągnięcie. W końcu w latach 2001-2006 Białą Gwiazda nie przegrała u siebie żadnego z kolejnych 73 (!) spotkań, ulegając dopiero 11 listopada 2006 roku 2:4 GKS-owi Bełchatów.
Ten mecz z Brunatnymi zakończył równocześnie passę 7 ligowych gier bez straty gola przed własną publicznością, którą właśnie w piątek zespół Smudy pobił. Przed siedmioma laty Wisła pokonała kolejno Górnika Zabrze 1:0, Wisłę Płock i Koronę Kielce po 2:0, zremisowała bez bramek z Pogonią Szczecin, pokonała Widzew Łódź po 2:0, Odrę Wodzisław 6:0 i Cracovię 3:0, zatrzymując się na wspomnianym GKS-ie Bełchatów.
Teraz krakowianie mają na koncie 8 kolejnych spotkań u siebie bez straty bramki, ale warto zaznaczyć, że to jest seria 8 kolejnych zwycięstw do zera u siebie, co jest absolutnym klubowym rekordem!
Wiślacy odprawili z kwitkiem kolejno Lecha Poznań (2:0), Piast Gliwice (3:0), Lechię Gdańsk (3:0), Legię Warszawa (1:0), Zagłębie Lubin (1:0), Widzew Łódź (3:0), Koronę Kielce (1:0) i w piątek Śląsk. Biała Gwiazda u siebie straciła tylko jedną bramkę. Strzelił ją Bekim Balaj z Jagiellonii Białystok (1:1).
Trener Smuda odchodząc wiosną z Jahn Regensburg, chwalił się, że chociaż zbudował w niemieckim klubie szatnię. W Wiśle wszedł na wyższy level i wzniósł na nowo twierdzę przy Reymonta 22. Teraz tylko musi umacniać jej mury.