Michał Pazdan: Z taką grą nie możemy liczyć na miejsce w pierwszej "ósemce"

Bez wątpienia mecz z Lechią był jednym z najsłabszych w obecnym sezonie. Pytanie tylko, czy był to wypadek przy pracy, czy może zwiastun gwałtownej obniżki formy białostoczan?

Już piąty raz w bieżących rozgrywkach "żółto-czerwoni" musieli uznać wyższość rywala przed własną publicznością. Ostatni raz Jagiellonia równie słabo radziła sobie na swoim obiekcie tylko w pierwszym sezonie po awansie do ekstraklasy (2007/2008). Jednak gra zespołu w spotkaniach wyjazdowych również nie napawa optymizmem. Białostoczanie mają ogromny problem z tym, by wygrać chociażby dwa mecze z rzędu. Do tego dochodzi styl, w jakim Jaga poniosła porażkę z Lechią. - Jeśli dalej będziemy grali tak jak w tym meczu, to nawet marzyć nie możemy o pierwszej "ósemce" tabeli. Na poziomie ekstraklasy nie da się nawet zremisować, notując tyle strat, niecelnych podań i prostych błędów. Mieliśmy jedną dobrą sytuację, ale każdemu może się przytrafić pudło. O wiele bardziej martwi, że grając u siebie, nie jesteśmy w stanie stworzyć sobie więcej okazji - powiedział po meczu rozgoryczony Michał Pazdan.

Reprezentant Polski znowu zagrał na pozycji defensywnego pomocnika. Oceniając postawę obrony Jagiellonii w rywalizacji z gdańszczanami, można dojść do wniosku, że to właśnie Pazdana brakowało w defensywie. Popełniający błędy Ugochukwu Ukah razem z niezbyt pewnym w swoich interwencjach młodym Tomaszem Porębskim  wyraźnie nie dawali rady. - Muszę grać tam, gdzie wystawi mnie trener. Potrafię zagrać i na stoperze, i w środkowej strefie boiska. Nie jest też tak, że Piotr Stokowiec zasugerował się opinią trenera Nawałki, by wystawiać mnie w pomocy. Oczywiście chciałbym cały sezon grać na jednej pozycji, ale nie zawsze okoliczności na to pozwalają - dodał defensor Jagi.

W najbliższej kolejce już w poniedziałek Jagiellonia podejmie rozpędzoną Wisłę Kraków. Jeśli białostoczanie zagrają w podobnym stylu jak z Lechią, to podopieczni Franciszka Smudy z łatwością wywiozą ze stolicy Podlasia komplet punktów.

Komentarze (0)