Widzew Łódź postawił trudne warunki faworyzowanemu Górnikowi Zabrze we wtorkowym meczu T-Mobile Ekstraklasy. Ostatnia drużyna ligowej klasyfikacji nie zdołała jednak z terenu wicelidera wywieźć zdobyczy punktowej, przez co niepocieszony był szkoleniowiec outsidera.
- Na pewno mecz mógł się podobać. Było dużo sytuacji podbramkowych z obu stron. Oczywiście Górnik miał optyczną przewagę i prowadził grę. Wydaje mi się jednak, że wynik remisowy byłby sprawiedliwy - ocenia Rafał Pawlak, trener łódzkiej drużyny.
Opiekun Widzewa miał spore zastrzeżenia do postawy swoich napastników. Ci mieli w tym starciu kilka świetnych okazji, ale w nawet najprostszych z nich nie zdołali realnie zagrozić bramce rywala. - Nie przypominam sobie, żebyśmy w jakimkolwiek meczu wyjazdowym mieli trzy sytuacje sam na sam. Żałuję, że nie wykorzystaliśmy żadnej z nich, bo mogliśmy wywieźć z Zabrza nawet komplet punktów - przekonuje szkoleniowiec RTS-u.
Łodzianie na wyjeździe nie potrafią wygrać już od 21 spotkań. Po raz trzeci w tym sezonie grając na wyjeździe obejmowali prowadzenie, ale nie umieli dowieźć go do końca. Lokalni dziennikarze zarzucali trenerowi Widzewa bierność w dokonywaniu zmian, które w ich opinii zaważyły o wyniku meczu.
- Drużyna realizowała założenia taktyczne, jakie sobie nakreśliliśmy. Wszyscy byli gotowi do gry i nikt nie narzekał na uraz czy zmęczenie. Po strzeleniu bramki dążyliśmy do podwyższenia prowadzenia, stąd zmiany nie były koniecznością. Zawodnicy, którzy byli na boisku gwarantowali nam osiągnięcie w tym meczu dobrego wyniku i taka była moja decyzja - wyjaśnia trener drużyny z Alei Piłsudskiego.