W 79. minucie środowego spotkania 19. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Saidi Ntibazonkiza zagrał w pole karne gdańszczan do Dawida Nowak, który minął Rafała Janickiego i Deleu, ale Brazylijczyk ratował się faulem, za który sędzia Sebastian Jarzębak podyktował rzut karny dla Cracovii, a obrońcę Lechii ukarał czerwoną kartką. "11" na gola zamienił Milos Kosanović, przesądzając o zwycięstwie Pasów 2:1.
- Na sto procent nie faulowałem Nowaka. Jak ktoś obejrzy powtórkę, to zobaczy, że cały czas miałem ręce w górze i nie chciałem go faulować. Kto zna Nowaka, ten wie, że on szuka takich fauli. Kiedy zrobił zwód, uniosłem ręce, żeby nie dać panu sędziemu pretekstu, ale on cofnął d*** i rzucił się na mnie. To pierwszy błąd pana sędziego, a drugim było pokazanie mi czerwonej kartki - mówi Deleu.
Starcie Deleu i Dawida Nowaka:
[wrzuta=1bm3LdtMH65,mmkk07]
- To był decydujący moment, bo strzeliliśmy bramkę i mieliśmy dwie groźne kontry. Ten karny przesądził o wyniku meczu. Nie mieliśmy siły, żeby się podnieść po drugim ciosie. Cracovia zagrała dobry mecz, ale do strzelenia pierwszej bramki nie stworzyła sobie dobrej sytuacji. Cracovia jest jedyną drużyną w Polsce, która gra w piłkę i naszym założeniem było czekanie na kontrę. Wszystko było ok do momentu, kiedy strzelili bramkę. Doprowadziliśmy do remisu, a potem sędzia, który nie miał dobrego dnia przeszkodził naszej drużynie - komentuje brazylijski obrońca Lechii.
Wydarzeniem spotkania był kapitalny gol zdobyty przez Kosanovicia na 1:0 dla Cracovii. Serb trafił do siatki Lechii po solowym rajdzie spod własnego pola karnego. - To była piękna bramka. Byłem przy nim na początku akcji, ale nie mogłem go dogonić. To bardzo ładna bramka - przyznaje Deleu.