Pierwszy z wymienionych złamał kość śródstopia podczas ostatniego ligowego spotkania przeciwko Górnikowi Zabrze. Obrońca Widzewa postanowił jednak kontynuować grę z urazem i wytrzymał na boisku aż 65 minut od momentu nabawienia się kontuzji, czyli do końcowego gwizdka. Trener łodzian, Rafał Pawlak, może zatem podawać tę sytuację jako kontrargument na zarzuty o braku odpowiedniego zaangażowaniu jego zespołu podczas ligowych meczów. - Dlatego też jeżeli mowa o zaangażowaniu, to chociażby w przypadku meczu z Górnikiem, to ono było i nie podlega to dyskusji. Nie rozmawiajmy więcej o czymś takim jak zaangażowanie - prosił na przedmeczowej konferencji szkoleniowiec łodzian.
W obliczu kontuzji Jakub Bartkowski oraz faktu odesłania do rezerw Kevina Lafrance'a i Lewona Hajrapetjana, trener czerwono-biało-czerwonych ma bardzo ograniczone pole manewru, jeśli chodzi o zestawienie optymalnej linii defensywy. Wprawdzie klub przywrócił do pierwszego zespołu Tunezyjczyka, Hachema Abbesa, to jednak mało prawdopodobne by ten zawodnik pojawił się na boisku jeszcze w tym roku. - W obecnej dyspozycji Hachem na pewno nie jest zawodnikiem, który zbawi naszą defensywę w obliczu naszych kłopotów. Jeżeli zacznie od stycznia pracować regularnie z drużyną, to będzie do naszej dyspozycji. Hachem wie, jaka jest jego sytuacja w zespole - wyjaśnił trener Pawlak.
Do odpoczynku od boiska zmuszony został także Alex Bruno. Brazylijczyk cierpi na zwapnienie mięśni brzucha. Bruno powróci do drużyny najwcześniej na mecze ligowe w przyszłym roku.