- Na przykład moim "zawodowym ojcem" był Czech Jaroslav Vejvoda, którego treningi spisywałem dzień po dniu. Później, gdy musiałem odejść z Legii z powodu kontuzji, notatki zaczął robić Stefan Białas. Kiedy Vejvoda zorientował się, że się tym interesuję, zaczął być jeszcze bardziej otwarty, jeśli chodzi o warsztat. To on wprowadził do zajęć piłkarskich trening interwałowy czy stacyjny. Przecież wcześniej nikt tego nie znał, nie stosował w piłce nożnej - opowiada.
Zdaniem doświadczonego trenera, przyczyny zapaści polskiej piłki nożnej należy szukać w przygotowaniu trenerów, którzy - mimo że przechodzili kursy i szkolenia - niewiele umieli. - Trzeba zadać sobie pytanie - kto ich nauczał? Tutaj jest pies pogrzebany. W moim pojęciu to nie oni są winni, lecz nauczyciele, którzy ich kształcili. W tym miejscu tkwi przyczyna niepowodzeń polskiego futbolu. Bo zostało położone szkolenie, które zresztą kuleje do dziś. Oczywiście teraz, dzięki m.in. kursom UEFA, to się powoli zmienia i odpowiednia jakość w końcu przyjdzie do Polski - uważa Gmoch.
Cała rozmowa w Polska The Times.
W Polskim wydaniu nic takiego nie istnieje.