Kamil Kiereś: Chcemy awansu

- Chcemy awansu, ale trzeba się do tego mądrze przygotować - mówi dla SportoweFakty.pl trener będącego wiceliderem I ligi GKS-u Bełchatów, [tag=27271]Kamil Kiereś[/tag].

Brunatni sprawnie pozbierali się po ciosie, jakim był spadek z T-Mobile Ekstraklasy i w rundzie jesiennej dali jasny sygnał, że stać ich na powrót do piłkarskiej elity. W 18 jesiennych spotkaniach zdobyli 32 punkty i przezimują na pozycji wicelidera zaplecza ekstraklasy ze stratą trzech "oczek" do zajmującego pierwsze miejsce Górnika Łęczna.

- Z perspektywy przedsezonowej te 32 punkty to jest dobry dorobek, ale mamy niedosyt przez takie mecze jak z ROW-em Rybnik, Kolejarzem Stróże, Górnikiem Łęczna czy z Arką Gdynia, kiedy mieliśmy olbrzymią przewagę, ale byliśmy nieskuteczni - mówi trener Kiereś.

Bełchatowianie latem stracili kilku ważnych zawodników, więc ich jesienny dorobek tym bardziej budzi uznanie. Sportową 3 opuścili między innymi Rafał Kosznik i Łukasz Madej, którzy są podstawowymi zawodnikami mającego szansę na mistrzostwo jesieni Górnika Zabrze, Seweryn Michalski, Dawid Nowak, który dziś jest najlepszym strzelcem Cracovii i świetny bramkarz Emilijus Zubas.

- Ktoś, kto nie był wewnątrz klubu po spadku, ten nie wie, jak to jest trudna sytuacja - to jest trauma. Ale my byliśmy w takiej sytuacji, że rundę wiosenną wielu zawodników zaczynało jako "nikt", a kończyło jako "ktoś". Wielu moich podopiecznych - mimo spadku - pokazało, że zasługuje na grę w ekstraklasie. Inne kluby chciały nas latem rozdrapać i część zawodników, ale większość została. Mieliśmy trzon zespołu, do którego dobraliśmy innych piłkarzy - opowiada Kiereś.

Pierwszym zimowym nabytkiem GKS-u jest łotewski napastnik Daniils Turkovs. Atak to formacja, która według szkoleniowca wymagała wzmocnień w pierwszej kolejności. I wymaga nadal: - Moim zdaniem w kadrze musi być trzech klasowych napastników, bo to po pierwsze rywalizacja, a po drugie można wtedy ustawić zespół na jednego albo dwóch snajperów.

Gdzie jeszcze trener bełchatowian widzi dalszą potrzebę sprowadzenia posiłków? - Wiele osób mówi, że brakuje nam rywalizacji na niektórych pozycjach. Może brakuje w ten sposób, że nie mamy po dwóch doświadczonych zawodników na jedną pozycję, tylko obsada wygląda w ten sposób, że jest bardziej doświadczonych gracz i młody, wchodzący do drużyny. Czasem trzeba trochę cierpliwości. Szymorek, Flis, Szymański, Podleśny, Wroński - to wszystko młodzi chłopcy, którzy pokazali już, co potrafią.

Wzmocnienia GKS-u to jedno, a drugie to możność zatrzymania u siebie najlepszych zawodników: Macieja Wilusza, którym interesuje się Cracovia, Kamila Wacławczyka czy Mateusza i Michała Maków. Trener Kiereś nie załamuje jednak rąk i jest pogodzony z naturalną koleją rzeczy, jaką jest przepływ zawodników.

- Kiedy objąłem zespół w 2011 roku popatrzyliśmy z prezesem w naszą kadrę i okazało się, że tworzyli ją sami doświadczeni gracze. Sytuacja ekonomiczna klubu się pogarszała i zastanawialiśmy się, co zrobić, żeby w niedalekiej przyszłości, gdy pieniędzy może zabraknąć, łatać budżet sprzedażą zawodników. W tamtym okresie wyszukaliśmy sobie Kamila Wacławczyka, Maćka Wilusza, braci Maków czy Adriana Bastę. Oni mają z nami ważne kontrakty, ale liczę się z tym, że na przykład temat odejścia braci Maków będzie ponowiony - kończy trener wicelidera I ligi.

Źródło artykułu: