W 30. minucie pojedynku na Volkswagen-Arena w Wolfsburgu Timo Werner znalazł się sam na sam z Diego Benaglio. Bramkarz gospodarzy odbił piłkę uderzoną przez piłkarza VfB Stuttgart, lecz ta mimo to zmierzała do siatki. Rozpaczliwą interwencję podjął stoper VfL Wolfsburg i... w ocenie sędziego zapobiegł utracie gola. Werner nie mógł pogodzić się z werdyktem, długo protestując, jednak na nic się to zdało. Goście ostatecznie przegrali z Wilkami 1:3.
- Naszym graczom nie było łatwo zaakceptować krzywdzącej decyzji - przyznał dyrektor sportowy Fredi Bobić, tłumacząc przyczyny porażki. - Inny sędzia zaliczyłby nam bramkę - kręcił głową trener Thomas Schneider. - Na pierwszy rzut oka wydawało się, że piłka całym obwodem przekroczyła linię, ale kiedy prowadzisz mecz, w takich przypadkach nie liczą się odczucia, lecz reakcja asystenta - stwierdził były arbiter Markus Merk, oceniając pracę Deniza Aytekina.
Co ciekawe, po końcowym gwizdku stuttgartczycy wcale nie domagali się wprowadzenia do Bundesligi technologii goal-line, dzięki której nie dochodziłoby podobnych kontrowersji. - Osobiście wolałbym, żeby mecze piłkarskie pozostały takimi, jakimi są - powiedział Bobić.
Jesteś kibicem piłki nożnej? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku! Nie zwlekaj! Kliknij i polub nas.