Sami sobie sprawiamy nerwówkę - komentarze po meczu Jagiellonia Białystok - ŁKS Łódź

Jagiellonia Białystok w meczu 4. kolejki Pucharu Ekstraklasy pokonała Łódzki Klub Sportowy 3:2. Trenerzy oraz zawodnicy obu zespołów przyznawali po spotkaniu, że Jaga zasłużenie zdobyła trzy punkty.

Michał Probierz (trener Jagiellonii Białystok): Cel osiągnęliśmy, bo chcieliśmy wygrać to spotkanie, ale styl w jakim to zrobiliśmy, na pewno nie zadowala. Uważam, że zespół na poziomie ekstraklasy nie może w tak prosty sposób tracić bramek, jak my drugą. Nie może być tak, że ośmiu czy dziewięciu zawodników atakuje, nie zabezpieczając własnej bramki, gdzie mając wynik 3:1 mogliśmy spokojnie dograć i jeszcze kilka razy skontrować ŁKS. My natomiast robimy sobie zupełnie niepotrzebną końcówkę i na ten temat na pewno będziemy musieli porozmawiać, bo uważam, że tak nie powinien grać, zwłaszcza u siebie, zespół z ekstraklasy. Cel został jednak osiągnięty i teraz nic innego mnie nie interesuje, jak piątkowy mecz z Odrą w Wodzisławiu, gdzie musimy zdobyć punkty, bo to jest priorytet.

Marek Chojnacki (trener ŁKS-u Łódź): Obejrzeliśmy na pewno dobre widowisko sportowe, nie chodzi mi jednak o poziom, bo zarówno jeden, jak i drugi zespół popełnił tyle prostych błędów technicznych, że sytuacje zmieniały się jak w kalejdoskopie, raz pod jedną, a raz pod drugą bramką. Dlatego mówię, że to widowisko mogło się podobać kibicom, mnie jednak jako trenera martwi to, że zawodnicy popełniają tak proste błędy. Większość z nich marzy o grze w ekstraklasie i jest to dla nich moment, aby zobaczyć ile czeka ich jeszcze pracy, aby dojść do takiego poziomu. Na pewno Jagiellonia wygrała zasłużenie, bo w przekroju całego spotkania była zespołem lepszym, bardziej poukładanym i popełniła mniej prostych błędów.

Rafał Gikiewicz (bramkarz Jagiellonii Białystok): Było to spotkanie niewykorzystanych szans, bo mogliśmy wcześniej zagwarantować sobie zwycięstwo. Sami sobie sprawiamy nerwówkę. Atakujemy całym zespołem, zostaje dwóch, ŁKS wyprowadza groźne kontrataki, ale na szczęście nie udało im się strzelić wyrównującej bramki i zdobyliśmy trzy punkty, które przybliżyły nas do wyjścia z grupy. Zawsze po błędach padają bramki. Zawsze ktoś musi się pomylić. Miałem zagrać na zero, a niestety wpuściłem gola.

Vahan Gevorgyan (pomocnik ŁKS-u Łódź, w przeszłości zawodnik Jagiellonii): Graliśmy tutaj o zwycięstwo i było to naprawdę dobre widowisko, w którym zarówno z jednej, jak i z drugiej strony było mnóstwo sytuacji. Postawiliśmy na otwartą grę i stąd mamy tyle bramek. Swój pobyt w Białymstoku wspominam bardzo miło i zawsze chętnie tu wracam. Kibice do tej pory są dla mnie przyjaźni i jest naprawdę sympatycznie. Jeżeli chodzi o moją dyspozycję, to powoli dochodzę do formy fizycznej, bo piłkarskiej to nie za bardzo, ale mam nadzieję, że niedługo dostanę szansę w lidze. Właśnie rozgrywki Pucharu Ekstraklasy są po to, by można było odbudować formę, jak zrobiłem to rok temu grając w Jagiellonii. Teraz chciałbym to powtórzyć w ŁKS.

Komentarze (0)