Piłkarze Śląska Wrocław przezimują na zaledwie 13. miejscu w tabeli. Podopieczni Stanislava Levego na swoim koncie zgromadzili tylko 24 punkty i do czołowej ósemki tracą już pięć oczek. - Katastrofa to jeszcze nie jest, bo sezon się jeszcze nie skończył. Mamy szansę jeszcze podskoczyć. Wiemy, ze sytuacja jest trudna. Na pewno nie to zakładaliśmy przed sezonem, nie na takim miejscu chcieliśmy się znajdować przed końcem tej rundy. Trzeba teraz dobrze się przygotować, przeanalizować te wszystkie spotkania. Zostało jeszcze parę meczów, trochę punktów do urwania. Musimy zacząć wygrywać - mówi Tomasz Hołota.
Sami zawodnicy WKS-u zdają sobie sprawę, że drużynie potrzeba nowych piłkarzy, zwłaszcza skrzydłowych. - Na pewno potrzeba paru wzmocnień. To już sztab szkoleniowy, zarząd klubu na pewno podejmą takie kroki, żeby dokonać wzmocnień. To jest nieuniknione. W paru meczach nie grali nominalni skrzydłowi. Na pewno tego brakowało. Potrzebne są te wzmocnienia, zobaczymy co przyniesie zima - zaznaczył Hołota, który u Stanislava Levego grywa i w pomocy, i w obronie.
We Wrocławiu słychać już też głosy, aby władze klubu zastanowiły się nad zmianą trenera. - Bardzo dobrze układa się współpraca na linii zawodnicy - trener. Nie ma w tym problemu. Jakie decyzje podejmie prezes czy zarząd, to już nie nasza sprawa - skomentował Hołota.
Dlaczego w ostatnich spotkaniach Śląsk grał tak słabo? - Niestety od paru meczów nawet nie umiemy strzelić bramki. Ta nasza skuteczność kuleje. Musimy nad tym popracować w przerwie zimowej. Wierzę, że damy radę zdobyć parę puntów i awansować w tabeli. Teraz przed nami parę dni odpoczynku, analiza tego wszystkiego w swoich głowach. Sztab szkoleniowy też przeanalizuje ten sezon. Będziemy mądrzejsi, wyciągniemy wnioski i będziemy lepiej grać - podsumował Tomasz Hołota.