W Pogoni czuję się doceniony - rozmowa z Radosławem Janukiewiczem, bramkarzem Pogoni Szczecin
- Ludzie w Pogoni mnie doceniają, więc nie było sensu zamieniać Szczecina na nic innego - mówi dla SportoweFakty.pl Radosław Janukiewicz, który niedawno związał się z Pogonią nową, 3,5-letnią umową.
Radosław Janukiewicz: Punktów mogło być więcej i dzięki temu miejsce mogłoby być lepsze, ale nie wybrzydzamy, bo naszym celem jest niezmiennie w pierwszej kolejności awans do pierwszej "8". Po jesieni w niej jesteśmy i to jest najważniejsze. Mogę powiedzieć, że to wynik zadowalający.
Straty których punktów najbardziej żałujecie?
- W przedostatnim meczu z Jagiellonią zasłużyliśmy na zwycięstwo. Może jeszcze z Zagłębiem Lubin powinniśmy wygrać. Z drugiej strony w kilku spotkaniach mieliśmy trochę farta, więc nie możemy narzekać, bo suma szczęścia zawsze równa się zero.
Co zacięło się w Pogoni po meczu z Piastem Gliwice? Nie wygraliście żadnego z siedmiu ostatnich spotkań.
- Szczerze mówiąc, nie wiem, co się stało. Lubimy prowadzić grę i potrafimy to robić, ale często obejmując prowadzenie, oddawaliśmy rywalowi pole do popisu, traciliśmy przez to bramki i co za tym idzie punkty.
Dobre wrażenie robi to, że mimo tej złej serii na koniec rundy, nikt w Pogoni nie wykonuje nerwowych ruchów, a od was bije mocna wiara w to, co robicie na co dzień.
Niedawno związałeś się z Pogonią na dużej nowym kontraktem. Miałeś jakieś alternatywy czy tylko Pogoń wchodziła w grę?
- Miałem inne opcje do wyboru, ale nie chcę teraz o nich nawet wspominać. Jestem bardzo zadowolony, że zostałem w Pogoni. Pogoń to klub, który podał mi rękę, kiedy byłem na zakręcie. Bardzo dobrze czuję się w Szczecinie, moja rodzina również jest zadowolona. Poza tym nie będę ukrywał, że dostałem dobrą umową - widać, że ludzie w Pogoni mnie doceniają, więc nie było sensu zamieniać Portowców na nic innego.
Jesteś zadowolony ze swojej gry jesienią? Skuteczność w interwencjach na linii masz na poziomie 72 procent.
- Strzał strzałowi nie jest równy. Można przyjąć w meczu 10 uderzeń i tak naprawdę się nie spocić. Były mecze lepsze i gorsze z mojej strony - było kilka bramek, których nie powinienem puścić. Na głębszą analizę przyjdzie czas w najbliższych dniach. Nie brakuje mi mankamentów, nad którymi będę pracował w zimie. Mam 29 lat i wciąż mogę się rozwinąć.
Wdowczyk w Krakowie znów narzekał na sędziów i został perfekcyjnie zgaszony