Portowcy przegrali przy Reymonta 22 1:2. Wisła zneutralizowała ich najmocniejsze strony i w zasadzie dopiero w ostatnim fragmencie gry dopuściła gości do głosu i ci z rzutu karnego zdobyli gola na 1:2. Biała Gwiazda wygrała zasłużenie, ale nie przeszkodziło to trenerowi Wdowczykowi na wysnucie refleksji na temat poziomu sędziowania w T-Mobile Ekstraklasie.
- W tej naszej słabej lidze - to znaczy może nie słabej, ale nie najlepszej lidze - dla mnie najsłabszym ogniwem są sędziowie. Jeśli ktoś mówi, że oni nie popełniają błędów, to jest w błędzie. Obydwie strony miały duże pretensje do arbitra. To, że nie pokazał kartki Miśkiewiczowi przy rzucie karnym, to tylko on sam wie, dlaczego. Jakiejkolwiek, ale kartki. Kilka decyzji i w jedną i w drugą stronę... Dziękuję... - kręcił głową w czasie konferencji prasowej Wdowczyk.
Jeden z krakowskich dziennikarzy błysnął znakomitą ripostą, pytając trenera Pogoni o to, czy pamięta mecz z wiosny 2004 roku, kiedy prowadząc Koronę Kielce, wygrał w III lidze z rezerwami Wisły Kraków po golu zdobytym w 90. minucie gry z rzutu karnego. Za ustawienie między innymi tego spotkania "Wdowiec" został skazany przez sąd i zdyskwalifikowany przez PZPN.
- Poproszę o następne pytanie - odpowiedział szkoleniowiec, dodając tylko, że pamięta tamten mecz.
W latach 2002-2004 Wdowczyk był trenerem III-ligowej Korony Kielce. W sezonie 2003/2004 kielczanie awansowali na zaplecze ekstraklasy, ale jak się później okazało, zrobili to w sposób nieczysty, bowiem i klub, i sam Wdowczyk zostali ukarani za korupcję: Korona degradacją z ekstraklasy, a "Wdowiec" wyrokiem skazującym na trzy lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat, 100 tys. zł grzywny i trzyletnim zakazem działalności w sporcie. Dopiero wiosną tego roku wrócił do zawodu, obejmując Pogoń.