Karol Linetty wciąż na celowniku Manchesteru United, ale na razie pozostanie w Lechu Poznań

Kilka europejskich klubów, w tym Manchester United, wciąż obserwuje Karola Linettego. Na razie jednak młody pomocnik pozostanie w Lechu Poznań.

Pierwsze informacje o zainteresowaniu ze strony Czerwonych Diabłów pojawiły się na początku listopada. Według doniesień angielskich mediów 18-latek miałby kosztować 5 mln euro. - Myślę, że to jakaś bzdura. Nie sądzę, bym był obserwowany przez skautów mistrza Anglii - mówił wówczas Karol Linetty.

Jego przypuszczenia nie do końca okazały się prawdą, bowiem faktycznie Manchester United monitoruje tego piłkarza. - Jest taki temat, klub z Old Trafford śledzi grę Karola - przekazał portalowi SportoweFakty.pl Tomasz Magdziarz z Fabryki Futbolu, która zajmuje się interesami 18-latka.

Okazuje się, że mistrz Anglii nie jest jednym europejskim zespołem, do którego mógłby trafić młody zawodnik. - Obserwuje go kilka klubów, ale nie chciałbym ujawniać ich nazw. To nie posłużyłoby rozwojowi samego gracza. Wywołałoby tylko niepotrzebne poruszenie w mediach. Taki szum nie daje żadnych korzyści, a raczej szkodzi. Karol potrzebuje teraz przede wszystkim spokoju, by się dalej rozwijać - dodał Magdziarz.

Zimą Linetty na pewno nie opuści zespołu Mariusza Rumaka. - Ucinamy wszelkie rozmowy, bo uznaliśmy, że jeszcze nie czas na taki transfer. W Kolejorzu Karol gra regularnie, dostaje dużo szans, a to jest dla niego najistotniejsze. Odejście i przesiadywanie na ławce rezerwowych w innym klubie nie byłoby dla niego niczym dobrym - stwierdził przedstawiciel Fabryki Futbolu.

Informacje o zainteresowaniu Linettym ze strony Manchesteru United zelektryzowały zapewne kibiców, ale w tym przypadku trzeba podejść do sprawy praktycznie. - Wiadomo, że na występy na Old Trafford Karol nie miałby na razie żadnych szans. Pojechałby tam raczej na naukę, jako inwestycja w przyszłość. Dlatego na tym etapie kariery zdecydowanie lepszym rozwiązaniem będzie pozostanie w Lechu i regularna gra - zakończył Magdziarz.

Źródło artykułu: