Wisła Kraków do Wrocławia przyjechała w mocno osłabionym składzie. Od pierwszych minut - Mecz miał duże znaczenie dla młodzieży z Krakowa. Decydował o tym, który z tych chłopaków może się przebić do podstawowego składu - powiedział po spotkaniu drugi trener Białej Gwiazdy, Tomasz Kulawik.
Patrząc na wyjściowy skład Wiślaków mało było znanych nazwisk. Dwa jednak od razu rzucały się na oczy. Mowa tutaj o dwóch obrońcach - Cleberze i Marcelo. To właśnie ta dwójka Brazylijczyków stanowiła największy problem w przedostanie się przed pole karne Wisły. Piłkarze Śląska mieli ogromne problemy z przejściem czy to Clebera czy Marcelo. - Myślę, że jest to jedna z lepszych formacji w Wiśle. Gdybyśmy jednak byli bardziej dokładniejsi, to myślę, że strzelilibyśmy bramkę - stwierdził Tadeusz Socha, gracz Śląska.
Wrocławianie próbowali strzelić bramkę, lecz te próby nie przynosili zmiany rezultatu. WKS mógł nawet przegrać spotkanie, bo Wiślacy też mieli okazje do zdobycia gola. Jedną z nich miał nawet Cleber.
Zawodnicy z Krakowa byli zadowoleni z wyniku. Sami jednak podkreślali, że dużo dało im wsparcie Brazylijczyków. - My jako młodzi piłkarze możemy się od nich uczyć. Oni podpowiedzą, ustawią. To jest najważniejsze w dzisiejszej piłce - powiedział zawodnik Białej Gwiazdy, Patryk Małecki.
Małecki wyjaśnia również, dlaczego w pierwszym spotkaniu pomiędzy tymi zespołami Śląsk odniósł czterobramkowe zwycięstwo. - W pierwszym spotkaniu graliśmy zdecydowanie obroną z Młodej Ekstraklasy. Brakowało nam tego w Krakowie, żeby ktoś starszy utrzymał to z tyłu, podpowiedział. Stąd tam był taki, a nie inny wynik - dodał pomocnik krakowian.
Cleber od dawna uważany jest za jednego z najlepszych obrońców w lidze. Teraz dołączył do niego Marcelo. Niebawem obrona Wisły Kraków może stanowić prawdziwy monolit, którego pokonanie może być bardzo ciężkie.