Nastolatek trafił pod dom Lewandowskiego w drodze do szkoły wraz z kilkoma znajomymi. - Gdy zobaczyłem, kto jedzie, pokazałem środkowy palec jako wyraz frustracji, że odchodzi do Bayernu. Wiem, że to nie było w porządku - relacjonuje w Bildzie Philip S.
"Lewy" zareagował na gest młodzieńca, zatrzymał się i wysiadł z samochodu. Według wersji Polaka doszło do ostrej wymiany zdań. Philip S. twierdzi, że napastnik Borussii Dortmund użył siły.
- Ruszył na mnie jak byk! Jego żona otworzyła też drzwi od strony pasażera, a jest mistrzynią karate, więc się wystraszyłem. Po chwili stanął przede mną i powiedział: "co to było, co chciałeś zrobić?" Wtedy uderzył mnie dłonią w czoło i odsunąłem się do tyłu - opowiada S.
Rzecznik prasowa dortmundzkiej Kim Freigang potwierdziła, że przyjęto zgłoszenie o uderzeniu nastolatka przez Lewandowskiego. Wersję S. potwierdza dwóch świadków.