Cała zawierucha rozpoczęła się w 38. minucie po ostrym faulu zawodnika Kotwicy Kołobrzeg na Kamilu Zielińskim. Testowany we Flocie Świnoujście napastnik postanowił sam wymierzyć sprawiedliwość, po czym rozpoczęła się szamotanina z udziałem kilkunastu graczy. - Nie mam żalu czy pretensji do Zielińskiego. Na boisku dzieją się różne rzeczy. To młody chłopak, który miał prawo się zagotować - tonował jeden z głównych uczestników zajścia Łukasz Cebulski.
Wszystko mogłoby rozejść się po kościach, gdyby na boisko nie wtargnęła po chwili grupka kibiców ze Świnoujścia, która włączyła się do bójki. - Na boisku bywa ostro i wszystko sobie wyjaśniliśmy. Kibice niepotrzebnie wmieszali się. W grupie poczuli się mocni, a że przy okazji w Świnoujściu nie było naszych fanów... My jako piłkarze reprezentowaliśmy klub najlepiej jak umiemy i nie pozwolimy sobie dmuchać w kaszę. Jeśli ktoś zachowuje się wobec nas agresywnie, to będziemy się bronić - komentował "Cebula".
- Sprawy kibicowskie powinno się załatwiać między kibicami, a nie z nami. Jakoś sobie poradziliśmy, co nie zmienia faktu, że takie sytuacje nie powinny mieć miejsca w sporcie. Kibic nie jest od reagowania na agresję na boisku - dodał Cebulski, były zawodnik Floty Świnoujście, a obecnie Kotwicy.
Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!
Goście z Kołobrzegu nie mieli ochoty kontynuować gry. - Baliśmy się o swoje bezpieczeństwo, bo wiadomo, że nie ma problemu poszarpać się z boiskowym przeciwnikiem, a czym innym jest sytuacja, gdy we wszystko mieszają się kibice. Przy takiej przewadze liczebnej robi się trudniej. Postanowiliśmy poczekać aż emocje opadną i przyjedzie policja, po czym wznowić sparing. Przyjechaliśmy sto kilometrów, aby odbyć jednostkę treningową i na szczęście udało się spokojnie dograć mecz do końca – wyjaśnił doświadczony pomocnik.
Sparing zakończył się zwycięstwem Floty Świnoujście 4:1.