- Pan prezes Leśnodorski jest znany z tego, że wrzuci kamyczek do ogródka i czeka co się wydarzy. Cóż... On ma wprawę w zwalnianiu szkoleniowców, bo ostatnio pożegnał zdobywcę mistrzostwa Polski i człowieka, który zakończył rundę na 1. miejscu - odpowiedział równie kąśliwie Mariusz Rumak.
Opiekun Kolejorza cieszy się, że pracuje w dobrych warunkach, a włodarze jego klubu nie podejmują pochopnych decyzji. - Zawsze byłem zwolennikiem pracy systemowej, a nie reakcyjnej i taki pogląd podzielają chyba prezesi Lecha - zaznaczył.
- Ostatnio jeden z dziennikarzy porównał mnie do Łukasza Kruczka, bo jego też wielokrotnie próbowano zwalniać, a właśnie on ostatecznie doprowadził Kamila Stocha do złotego medalu olimpijskiego - dodał Rumak.
Trener Lecha od razu jednak zaznaczył, że Kruczkiem polskiej piłki nie chce być. - Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się osiągnąć sukces takiego formatu, ale nie chciałbym, żeby moje słowa zostały w ten sposób zinterpretowane. Łatwo się po prostu mówi o zwalnianiu szkoleniowców, a ja oczekuję, że tego rodzaju ruchy będą poparte merytoryką. Populizmem sobie głowy nie zawracam - zakończył Rumak.