Nowy kontrakt? Na razie stoimy w miejscu - rozmowa z Mateuszem Możdżeniem, piłkarzem Lecha Poznań

Mateusz Możdżeń nie ukrywa, że wolałby grać w pomocy, ale nie wie jeszcze gdzie postawi na niego trener Mariusz Rumak. Z piłkarzem Lecha rozmawialiśmy też na temat jego przyszłości.

Szymon Mierzyński: Do inauguracji rundy wiosennej pozostało tylko kilka dni. Czujesz już adrenalinę? Skończą się mecze o pietruszkę i zaczniecie wreszcie grać o stawkę.

Mateusz Możdżeń: Muszę przyznać, że tak i cieszę się, że zaczyna się liga. Nie lubię sparingów, dlatego czekam z utęsknieniem na wznowienie rozgrywek. Fajnie, że przygotowania były tym razem krótsze, natomiast sama rywalizacja w ekstraklasie potrwa dłużej.

Jak oceniasz poziom obciążeń w okresie zimowym? Było ciężko, czy może lekko?

- W pierwszej fazie - w trakcie zgrupowania w Jarocinie - było bardzo ciężko. W Hiszpanii zaczęliśmy trenować lżej, a teraz zajęcia są już dość spokojne. W ostatnim tygodniu nacisk kładziemy głównie na to, by na niedzielę wypracować optymalną formę i zachować świeżość.

Czy trener Mariusz Rumak wysyła do was jakieś sygnały co do składu i hierarchii na poszczególnych pozycjach?

- To raczej niewiadoma. Analizując treningi i sparingi, można trochę wywnioskować, ale są to domysły, nic pewnego.

A jak oceniasz swoje szanse na miejsce w podstawowym składzie?

- Muszę przyznać, że nie skupiam się na tym. Spokojnie czekam do niedzieli i wtedy wszystko się okaże. Nie wpadam ani w zniechęcenie, ani w skrajny optymizm, by się później nie rozczarować. Staram się tonować emocje.

Jak sądzisz? Będziesz wiosną bardziej obrońcą czy pomocnikiem?

- Wolałbym tę drugą opcję, lecz scenariusz napisze życie. Nie wiem jak będzie, mogę tylko powiedzieć gdzie się lepiej czuję.

Szanse na występy w drugiej linii nie są chyba takie małe. Akurat w obronie trener Rumak ma spore pole manewru i praktycznie na każdej pozycji dysponuje dwoma zawodnikami. Jeśli zakładamy, że twoja gra na boku defensywy jest opcją awaryjną, to póki co raczej ci to nie grozi.

- Zgadza się, zresztą na dzień dzisiejszy zdrowy jest już Tomasz Kędziora, który wrócił po dłuższej nieobecności i przepracował cały okres przygotowawczy. Sytuacja faktycznie jest dobra, natomiast nigdy nie można wykluczyć, że pojawi się jakiś uraz i wszystko ulegnie zmianie. Tak jak wspominałem: wolałbym powalczyć o miejsce w pomocy, ale gdy zajdzie taka potrzeba, to oczywiście wrócę do obrony.

Przed inauguracyjnym spotkaniem zazwyczaj niewiele wie się o rywalu. Jak wyglądają wasze przygotowania do potyczki ze Śląskiem?

- Nie mamy póki co pełnego obrazu możliwości wrocławian, trudno też ocenić ich po zmianach kadrowych. Przygotowania nie różnią się jednak zasadniczo od tych w trakcie rundy.

Odbyliście już jakąś analizę Śląska?

- W środę szlifowaliśmy głównie postawę przy stałych fragmentach dla rywala. Pozostałe zajęcia to w zasadzie kontynuacja tego, nad czym pracowaliśmy zimą.

Jak wyglądają rozmowy na temat przedłużenia twojego kontraktu z Lechem?

- Na razie stoimy w miejscu i tak pewnie będzie jeszcze do marca lub kwietnia. Wtedy powinny się pojawić konkrety.

Otrzymujesz oferty z innych klubów? Mówiło się niedawno, że chce cię zatrudnić Pogoń Szczecin.

- Jeśli chodzi o ten klub, to dużo było spekulacji, natomiast realnie nie wydarzyło się nic. Nie prowadziłem żadnych negocjacji. Można powiedzieć, że przesadnie kuszony nie jestem (śmiech).

Komentarze (1)
Bodiczek
14.02.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Na pewno Pogoń robiła podchody pod niego :)