Biała Gwiazda w pierwszym po zimowej przerwie spotkaniu wygrała w Gliwicach po strzale Łukasza Garguły z rzutu karnego. Krakowianie już po raz 13. zakończyli bez straty bramki i pod tym względem wyprzedzają inne zespoły T-Mobile Ekstraklasy o kilka długości. Udało im się to, choć defensywa Wisły wystąpiła w eksperymentalnym zestawieniu z Gordanem Bunozą na środku i Piotrem Brożkiem po lewej stronie.
- Miejmy nadzieję, że stworzymy taki kolektyw jak jesienią. Czyste konto w meczu z Piastem trzeba zapisać chłopakom, bo ja nie miałem w ogóle pracy. Koledzy tak grali, że ja byłem zbędny. Kiedy z tyłu jest zero, to zawsze łatwiej dla ofensywy, bo nie trzeba gonić wyniku, tylko jest czysta sytuacja - mówi Miśkiewicz.
Dzięki wygranej z Piastem Wisła wskoczyła na pozycję wicelidera tabeli. Do pierwszej Legii Warszawa traci sześć punktów, czyli tak naprawdę trzy, bo po sezonie zasadniczym dorobek jest dzielony na pół. Przy Reymonta 22 jak ognia unikają jednak deklaracji walki o 14. mistrzowski tytuł w historii klubu.
- Podobno do utrzymania brakuje nam dwóch wygranych... W każdym meczu walczymy o to samo, czyli o zwycięstwo. Chcemy poprawić statystykę wyjazdową i dalej budować twierdzę przy Reymonta. A gdzie nas to zaprowadzi? To się okaże. Być może wyjdą z tego dobre rzeczy - mówi dyplomatycznie Miśkiewicz.
25-letni bramkarz jest w szerokim gronie zawodników Wisły, którym z końcem czerwca wygasają kontrakty: - Staram się skupić na tym, co mam zrobić i nie myśleć o tym, że mój kontrakt się kończy, bo to by źle na mnie wpłynęło. Nie chciałbym, żeby przy mojej ewentualnej złej grze pojawiły się głosy, że to dlatego myślę o umowie. Odcięcie się od tego nie jest łatwe, ale ja jestem szczęśliwy, że gram w Wiśle i dalej będę robił swoje.
Wisła chce go zatrzymać, o czym świadczą prowadzone negocjacje, ale finału rozmów nie widać. - Rozmawiamy o kontrakcie już od listopada, ale na razie się nie dogadujemy. Ja jestem otwarty i mam nadzieję, że się dogadamy. Sytuacja innych kolegów wygląda tak samo - wszyscy stoimy na tym samym i to nie jest problem. Jeden drugiemu się do tego nie wtrąca - mówi Miśkiewicz.