Ryszard Wieczorek: Może powinniśmy dać na mszę

Górnik Zabrze fatalnie rozpoczął rundę wiosenną w T-Mobile Ekstraklasie. Śląska drużyna doznała dwóch wysokich porażek, ustępując liderującej stawce Legii Warszawa już na jedenaście punktów.

- Rozbudziliśmy apetyty kibiców na sukces w tym meczu po grudniowym zwycięstwie w Pucharze Polski. Ten mecz pokazał jednak jaka jest różnica między Górnikiem a Legią jeśli chodzi o stan osobowy. Transfery, jakie zimą dokonano w Warszawie były widoczne. Legia była dominatorem zarówno w ofensywie, jak i w defensywie. My mieliśmy za mało jakości w zespole - ocenia Ryszard Wieczorek, trener Górnika Zabrze.

We znaki śląskiej drużynie dają się liczne urazy. - Występując w tym meczu w optymalnym zestawieniu, z Pawłem Olkowskim, Mariuszem Przybylskim i będącym w pełni sił Mateuszem Zacharą możemy nawiązywać z Legią rywalizację. Zabrakło nam jednak tych zawodników, przez co nie byliśmy w stanie pokazać pełni naszych możliwości - analizuje doświadczony szkoleniowiec.

Ryszard Wieczorek nie ma łatwego zadania w Górniku Zabrze
Ryszard Wieczorek nie ma łatwego zadania w Górniku Zabrze

Górnik do momentu utraty pierwszej bramki starał się dotrzymywać mistrzowi Polski kroku. - W przerwie powiedzieliśmy sobie, że jeszcze nic nie jest stracone. Co prawda początek drugiej połowy należał do Legii, ale kiedy nam udało się przetrwać ten pierwszy napór bez straty bramki od drugiego kwadransa gry po przerwie było już znacznie lepiej. Mecz się otworzył na nowo i mieliśmy swoje okazje - przekonuje Wieczorek.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Kluczowym zdarzeniem drugiej odsłony meczu było fatalne w skutkach zderzenie Pavelsa Steinborsa z Antonim Łukasiewiczem, w efekcie którego obaj gracze doznali złamań. Temu pierwszemu pękła kość jarzmowa i musiał opuścić boisko na noszach. - Nie wiem czy to był pech, niefart czy powinniśmy dać na mszę, bo kiedy zaczęło nam się układać doszło do zderzenia dwóch zawodników i kiedy chciałem wzmocnić zespół ofensywnym piłkarzem musiałem zmienić bramkarza. Antek Łukasiewicz mecz dograł ze złamanym nosem - wyjaśnia opiekun drużyny z Roosevelta.

Źródło artykułu: