Platforma nie spocznie, dopóki PZPN nie zbankrutuje

Platforma nie zamierza pozostawić sprawy PZPN w spokoju. Tym razem chcą sprawić, aby finanse związku znalazły się pod lupą urzędu skarbowego PZPN - czytamy w Dzienniku.

Wybory nowego szefa PZPN zaplanowano na 30 października. Zaraz po nich do siedziby związku mają wkroczyć kontrolerzy skarbowi, aby przyjrzeć się dokładnie sprawie rozdysponowywania kwotą ok. 40 mln zł, która co roku trafia do rąk działaczy.

Pretekstem do przeprowadzenia kontroli mają być środowe przesłuchania sekretarza generalnego PZPN, Zdzisława Kręciny, któremu to przedstawiono dwa zarzuty natury finansowej.

Punktem wyjścia Przedstawicieli urzędu skarbowego ma być kwota kilkuset złotych, która miała wpłynąć na zajęte przez komornika konta GKS Katowice. Jednak pieniądze nie trafiły na konto zadłużonego klubu. Zdzisław Kręcina wraz z Eugeniuszem Kolatorem rozdzielili środki między wierzycieli śląskiego klubu.

- W taki sposób dzieliło się pieniądze PZPN, decydowało nie prawo, ale kolesiostwo. Prokuratura wie o tym już od grudnia ubiegłego roku. Dlatego wejście policji skarbowej byłoby doskonałym posunięciem, można by sprawdzić, czy prowadzenie finansów na gębę nie było regułą w związku - wyjaśnia osoba znająca szczegóły śledztwa.

Rzecznik PZPN Zbigniew Koźmiński odpiera powyższe zarzuty. Ta kontrola nie jest pierwszą z kolei i jego zdaniem nie ma najmniejszego sensu, gdyż tak jak we wcześniejszych sytuacjach, tak i tym razem, kontrolerzy nie doszukają się nieprawidłowości.

Komentarze (0)