Ze Szkocją bez "Lewego"! Piszczek kapitanem
Lekarz reprezentacji Polski Jacek Jaroszewski poinformował, iż udział Roberta Lewandowskiego w meczu ze Szkocją jest wykluczony.
Lekarz reprezentacji Polski wyjaśnił, iż więzadło krzyżowe przednie się nie regeneruje, dlatego też tym bardziej trzeba na nie uważać, bowiem mieści się w nim najwięcej receptorów odpowiadających za nieświadome czucie.
- To jest taka kontuzja, gdzie teoretycznie mogę się dobrze czuć, wydawać może mi się, że nie jest źle, ale ryzyko może być na tyle duże, że gdyby coś się stało, to przerwa mogłaby potrwać znacznie dłużej. Najważniejsze, żeby to wyleczyć do końca, odpuścić tydzień, 10 dni czy maksymalnie dwa tygodnie - zaznaczył Robert Lewandowski.
Lewandowski miał w meczu ze Szkocją zastąpić w roli kapitana biało-czerwonych również kontuzjowanego Jakuba Błaszczykowskiego. W związku z zaistniałą sytuacją opaskę kapitańską przejmie najprawdopodobniej Łukasz Piszczek. Dlaczego on? Tak wynika z zasady Adama Nawałki, która mówi, że kapitanem reprezentacji będzie zawodnik, który ma rozegranych najwięcej meczów w kadrze. - Jeśli trener zadecyduje, że będę kapitanem, będzie to dla mnie wielka nobilitacja, ale nie stres - podkreślił Piszczek.
- Nikomu nie muszę tłumaczyć, jak ważnymi zawodnikami są Robert Lewandowski - Kuba Błaszczykowski. Życie biegnie naprzód, nie możemy analizować sytuacji, ze nie ma Roberta i nie poradzimy sobie. Nieszczęście jednego jest szansą drugiego - ocenił sytuację zdrowotną Nawałka.
Selekcjoner podkreślił, iż towarzyska potyczka ze Szkocją jest ważna dla biało-czerwonych ze punktu widzenia przygotowania do eliminacji do ME. - Skoro wcześniej były takie decyzje, że będziemy grać towarzysko, to nie ma to najmniejszego wpływu na nasze nastawienie. Z pewnością wszyscy będziemy starać się grać na maksymalnych obrotach. Fubol szkocki oparty jest na bardzo dobrej technice użytkowej. Musimy odpowiedzieć tym samym. Oczekuję, że organizacja gry będzie dużo lepsza. Będziemy pracować nad stabilnością oraz zgraniem formacji w składzie - zapewnił Nawałka.