Wobec kontuzji Jakuba Błaszczykowskiego kapitanem biało-czerwonych w spotkaniu ze Szkotami miał być Robert Lewandowski, ale i tego z powodu urazu zabraknie w środę na boisku. W związku z tym i zasadą, która od lat panuje w reprezentacji Polski, że kapitanem zespołu zostaje zawodnik, który ma w danej chwili najwięcej występów z orłem na piersi, opaskę kapitańską na przedramię założy Łukasz Piszczek.
Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że 29-letni obrońca Borussii Dortmund jest zawodnikiem skazanym prawomocnym wyrokiem sądu za korupcję w futbolu. W 2011 roku został skazany przez Sąd Rejonowy Wrocław-Śródmieście za to, że w 2006 roku wraz z innymi zawodnikami Zagłębia Lubin kupił od części piłkarzy Cracovii korzystny dla Miedziowych wynik (0:0) spotkania 30. kolejki sezonu 2005/2006, który gwarantował lubinianom awans do Pucharu UEFA.
Piszczek nie był "zamieszany" w korupcję ani nie był drugoplanową postacią. Początkowo próbowano tłumaczyć, że 21-letni zawodnik mógł się bać się wykluczenia ze strony starszyzny drużyny. Nic bardziej mylnego - Piszczek był już wówczas zawodnikiem Herthy Berlin wypożyczonym do Zagłębia i w razie ostracyzmu po zakończeniu sezonu mógł wrócić do Niemiec. Śledztwo wykazało, że odgrywał on istotną rolę w naradzie drużyny w sprawie kupienia meczu od Pasów oraz zbiórce pieniędzy (100 tys. zł) na ten cel. Nakłaniał również do tego innego zawodnika Zagłębia Grzegorza Bartczaka.
29-latek sam zgłosił się do prokuratury, a następnie przyznał się do winy, dobrowolnie poddając się karze roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Sąd nałożył na niego również 100 tys. zł i zobowiązał go do zwrotu do zwrotu 48 tys. zł otrzymanych z tytułu premii za awans do Pucharu UEFA.
Zawodnik nie został w żaden sposób ukarany za swój czyn przez PZPN. Dariusz Wdowczyk odcierpiał karę kilkuletniej dyskwalifikacji, a np. Łukasz Nawotczyński, który nie został jeszcze skazany prawomocnym wyrokiem sądu powszechnego, decyzją PZPN przez rok nie mógł występować w oficjalnych rozgrywkach.
Argument o odpokutowaniu winy przez Piszczka upada. A nawet jeśli wróciłby do gry po ewentualnej dyskwalifikacji, to byłaby ona oczyszczeniem wystarczającym do tego, by piłkarz skazany za korupcję w futbolu pełnił funkcję kapitana drużyny narodowej? Nie ma przecież większej zbrodni przeciwko zawodowemu sportowi niż ustawienie wyniku spotkania, a tego dopuścił się Piszczek i z tego powodu powinien być pozbawionym pewnych zaszczytów. Nawet jeśli nie możemy zrezygnować z wysokiej klasy zawodnika, to nie czyńmy go kapitanem.
Naprawdę nie dało się pominąć Piszczka w hierarchii przy stosowaniu zasady, według której mianuje się kapitana? Nawałkę i reprezentację Polski przed kompromitacją uratuje tylko wstawienie do bramki kosztem Wojciecha Szczęsnego Artura Boruca, który ma największy dorobek reprezentacyjny spośród zawodników, których selekcjoner ma do dyspozycji. Wygląda jednak na to, że "Holy Goalie" zacznie mecz na ławce.