Spotkanie z wielkim animuszem rozpoczęli gospodarze, a pod bramką Arkadiusza Malarza dużo się działo.
Już w 6. minucie potworny błąd w defensywie popełnił, powołany do reprezentacji przez Adama Nawałkę, Maciej Wilusz. Z prezentu tylko połowicznie skorzystał Konrad Cebula, który zdołał przechwycić piłkę, ale w sytuacji sam na sam wdał się w niepotrzebny drybling i skończyło się jedynie na kornerze.
W 13. minucie kolejną wyborną sytuację wypracowali sobie gospodarze. Łukasz Tymiński wypuścił w uliczkę Bartosz Sobotka, a ten miał wolną droge do bramki. Piłkarz piwoszy uderzył jednak bardzo źle i futbolówka poszybowała nad poprzeczką. Dosłownie 5 minut później po mocnym strzale Patryka Stefańskiego tylko ofiarna interwencja Pawła Baranowskiego uratowała faworytów do awansu od straty gola.
Gospodarze, widząc cofniętego rywala, z każdą kolejną minutą atakowali odważniej. W 31. minucie zapłacili za to surowa karę. Po niecelnym zagraniu Jakuba Kapsy goście wyszli z szybką kontrą. Z piłką na prawej flance zabrał się Adrian Basta i dośrodkował idealnie do zamykającego akcję Mateusza Maka. Temu nie pozostało nic innego jak tylko wykończyć centrę precyzyjną główką. Młodziutki golkiper Okocimskiego był w tej sytuacji bez szans.
Stracony gol wyraźnie podłamał miejscowych, których akcje nie miały już takiego zęba jak te sprzed 31. minuty, a PGE GKS chciał dobić rywala i prawie mu się to udało. Tuż przed przerwą zdenerwowanie trenera Kamila Kieresia sięgnęło zenitu, kiedy to Michał Mak w sytuacji sam na sam, minął już bramkarza, ale zamiast podawać do ustawionego przed bramką Hristijana Kirovskiego, uderzył niecelnie z ostrego kąta. Słów trenera gości cytować nie wypada, ale patrząc na całą akcję, jego zdenerwowanie można usprawiedliwić.
Druga odsłona meczu nie przyniosła wielu emocji. Kilka niecelnych uderzeń z dystansu i dużo sportowej walki. Warta odnotowania była sytuacja z 67. minuty, kiedy to źle lot piłki obliczył Mateusz Szymorek i ta dotarła do Stefańskiego. Wymiana piłki z Jakubem Grzegorzewskim zrobiła miejsce do oddania strzału, a ostatecznie na bramkę Malarza bardzo mocno uderzył David Kwiek. Próba okazała się jednak minimalnie niecelna.
PGE GKS Bełchatów ostatecznie wygrał w Brzesku i póki co zrównał się punktami z Górnikiem Łęczna. Piwo jakie zaserwowali swoim fanom piłkarze Okocimskiego okazało się nie mieć procentów. Piwosze stworzyli bowiem kilka naprawdę klarownych okazji, a z boiska schodzili ze spuszczonymi głowami. Ich gra daje jednak nadzieję na lepsze jutro.
Can-Pack Okocimski Brzesko - PGE GKS Bełchatów 0:1 (0:1)
0:1 - Mateusz Mak 31'
Składy:
Can-Pack Okocimski Brzesko: Mateusz Kuchta - Łukasz Sosnowski, Radosław Jacek, Arkadiusz Ryś, Bartosz Sobotka, Patryk Stefański, Bruno Żołądź, Łukasz Tymiński (59' Kacper Tatara) 80' Michał Nawrot), Konrad Cebula, Jakub Kapsa (46' David Kwiek), Jakub Grzegorzewski.
PGE GKS Bełchatów: Arkadiusz Malarz - Adrian Basta, Paweł Baranowski, Maciej Wilusz, Mateusz Szymorek (83' Marcin Flis), Mateusz Mak (88' Łukasz Wroński), Szymon Sawala, Grzegorz Baran, Kamil Wacławczyk, Michał Mak (67' Michał Renusz), Hristijan Kirovski.
Sędzia: Mariusz Złotek (Stalowa Wola).
Widzów 800.