Pogoń Szczecin zanotowała drugi z rzędu bezbramkowy remis. Portowcy nie znaleźli sposobu na asekuracyjnie grającą Cracovię, a kiedy już dochodzi do sytuacji podbramkowych albo pudłowali albo na drodze ich strzałów stawał Krzysztof Pilarz.
- Najbardziej szkoda sytuacji Jakuba Bąka z ostatnich dziesięciu minut. To była setka. W końcówce pierwszej połowy także mieliśmy kilka szans. Cracovia nie stwarzała takiego zagrożenia i tu rzeczywiście plus dla nas, że zagraliśmy bardzo skutecznie w tyłach. Drugi mecz z rzędu nic nie strzeliliśmy, ale też nic nie straciliśmy i z tego akurat trzeba się cieszyć - przypomniał Hernani.
Generalnie widowisko nie porwało. Nie było to tak niesmaczne spotkanie Pogoni jak przed sześcioma dniami z Podbeskidziem Bielsko-Biała, ale znów pełno było niedokładności oraz niefrasobliwych zagrań. Oczekiwania wobec podopiecznych Dariusza Wdowczyka urosły po kanonadzie z Lechem Poznań chyba ciut na wyrost.
- Rozmawialiśmy w szatni bezpośrednio po meczu i stwierdziliśmy, że nasza gra nie wyglądała dobrze pod względem fizycznym. Nie tak miało być. Nie wiem czy pogoda czy boisko nam przeszkodziło, ale nie ma nawet porównania do tego co pokazaliśmy przeciwko Lechowi. Traktujemy ten remis z Cracovią jak porażkę. Celowaliśmy w pełną pulę i czujemy niedosyt, choć z drugiej strony każdy punkt trzeba szanować, bo będzie równie ważny w ostatecznym rozrachunku - ocenił Hernani.
Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!
Brazylijczyk opuścił boisko w 66. minucie. - Po sytuacji stykowej przed szesnastką poczułem dyskomfort i w sytuacji, gdy sytuacja kadrowa staje się trudna – z powodu kartek i urazów postanowiłem, że lepiej opuścić boisko i być gotowym na kolejnego przeciwnika - wyjaśnił.