- To był dobry mecz z obydwu stron. Tempo było wysokie, dużo było sytuacji bramkowych. Spotkanie się tak ułożyło, że Legia pierwsza miała sytuacje do zdobycia bramki. Uważam jednak, że oglądaliśmy bardzo dobrą grę mojego zespołu. Chciałbym pogratulować chłopcom. Graliśmy w piłkę, dużo pięknych akcji, też mieliśmy w pierwszej połowie dwie okazje bramkowe. Prowadziliśmy - mówił po meczu z Legią Warszawa Tadeusz Pawłowski. - Pół godziny drugiej połowy, to żaden zespół nie jest w stanie tak zdominować Legii, jak my to zrobiliśmy. Prawie sztycha nie zrobili. Szkoda, że było trochę kontuzji, bo najpierw musiał zejść Stevanović, później Tom Hateley z obojczykiem. Trochę zabrakło nam siły - dodał szkoleniowiec.
Pawłowski miał natomiast pretensje do sowich zawodników o straconego gola, którego strzelił Miroslav Radović. - Bramka dla Legii padła ze stałego fragmentu gry, bardzo łatwa sytuacja, po wrzucie z autu. Nie ma prawa zawodnik przyjąć i się obrócić. Prawie dokładnie taka sama jak z Ruchem Chorzów. Ale wielkie brawa dla zespołu, bo znowu wystąpiła drużyna. Musimy dalej na fali tego dobrego meczu, na fali optymizmu jechać do Lubina i zagrać podobnie albo jeszcze lepiej - zaznaczył były znakomity piłkarz WKS-y.
Mimo błędów, trener ogółem chwalił sobie swoich piłkarzy, ale... - Drużyna jest dobrze przygotowana, pokazała to na boisku i nie chciałbym szukać żadnego alibi. Jak byśmy zagrali tak cały mecz, to mógłbym powiedzieć, że moglibyśmy się mierzyć w pucharach ze słabszymi drużynami w Europie - zaznaczył Pawłowski.
- Uważam, że zagraliśmy najlepszy mecz na wiosnę. Musimy analizować i poprawiać błędy, ale nie chciałbym tu doszukiwać się jakichś negatywnych niuansów w grze, bo za ten mecz mogę zawodnikom tylko pogratulować - dodał.
Śląsk cały czas jednak plasuje się w dolnych rejonach tabeli i ma już bardzo małe szanse na awans do czołowej ósemki. Pawłowski z zawodnikami WKS-u pracuje od niedawna i jak sam przyznaje, są jeszcze rzeczy, które w grze zielono-biało-czerwonych trzeba poprawić. - Mamy za dużo prostych strat w rozegraniu. Na przykład w końcówce pierwszej połowy Grodzicki zagrał do Ostrowskiego za bardzo do tyłu. Ten próbował wyprowadzać. Nie może ostatni czy boczny obrońca robić tego kiwką - wyjaśniał trener. - Jeszcze są niuanse do dopracowania. Na razie próbowaliśmy szybko nadrobić. Mamy duże zasoby w taktyce atakowania i bronienia. W tej chwili pomału chcemy przejść, żeby koncentrować się na dwóch elementach, ale dopracować je do perfekcji. Na razie skaczemy, żeby podnieść jakość gry - dodał.
Wiele kontrowersji wywołał też rzut karny dla Śląska, który sędzia odgwizdał za zagranie ręką Dossy Juniora. - W ogóle nad tym nie zastanawiałem się. Podyktował i koniec. Dla mnie to jest fakt. Moja ławka też jest bardzo daleko. Jeżeli został podyktowany, to jest karny - podsumował Tadeusz Pawłowski.