Lechici starali się zaatakować od początku i dość szybko zdobyli gola. Już w 6. minucie do siatki Wojciecha Kaczmarka trafił Robert Lewandowski. Były napastnik Znicza Pruszków, uprzedzając aż dwóch wrocławskich defensorów, dopadł do piłki zagranej przez Semira Stilicia i uderzył nie do obrony w długi róg. Futbolówka odbiła się jeszcze od słupka i ugrzęzła w siatce.
Gospodarze nie poszli jednak za ciosem i skupili się na szanowaniu skromnego prowadzenia. W efekcie przez kilkanaście następnych nie stwarzali większego zagrożenia pod bramką rywala. Dopiero w 22. minucie zapachniało drugim golem dla poznaniaków, gdy cudowny strzał z narożnika boiska oddał Piotr Reiss. Po uderzeniu doświadczonego napastnika Kolejorza piłka zatrzymała się jednak na poprzeczce, a na trybunach stadionu przy ul. Bułgarskiej słychać było tylko jęk zawodu.
W 29. minucie pierwszą groźną sytuację w tym meczu wypracowali podopieczni Ryszarda Tarasiewicza, ale od razu udało im się wyrównać. W tym przypadku ładniejsza od gola była jednak asysta. Pięknym podaniem popisał się Krzysztof Ulatowski, który zauważył wchodzącego w pole karne Janusza Gancarczyka. Ten stanął oko w oko z Krzysztofem Kotorowskim i pokonał go pewnym strzałem z ostrego kąta.
W ostatnim kwadransie pierwszej połowy żadna z drużyn klarownych okazji do zdobycia gola już nie miała. Oglądaliśmy tylko kilka strzałów z dystansu, ale wszystkie próby były niecelne. W szeregach Lecha pudłowali Manuel Arboleda, Stilić i Rafał Murawski, natomiast po drugiej stronie boiska w bramkę nie trafił Ulatowski.
Druga połowa nie była zbyt ciekawa. Zespół Franciszka Smudy robił co mógł, by odzyskać prowadzenie, ale prezentował się słabo. Poznaniacy dość topornie rozgrywali akcje i nie potrafili wypracować klarownych sytuacji strzeleckich. W 48. minucie wprawdzie z bliska głową uderzał Zlatko Tanevski i do szczęścia zabrakło mu niewiele, jednak ta okazja zrodziła się po stałym fragmencie gry.
Lech nie potrafił uporządkować swoich poczynań w środku pola i, choć niemal nieustannie atakował, to defensorzy Śląska zazwyczaj bez trudu oddalali niebezpieczeństwo spod własnej bramki. W 73. minucie, widząc nieporadność swoich kolegów w ofensywie, Reiss zdecydował się na dość desperacką próbę, gdyż uderzył na bramkę bezpośrednio z rzutu rożnego. Nic jednak z tego nie wyszło, a Śląsk natychmiast wyprowadził niezwykle groźną kontrę. Marek Gancarczyk z szybkością błyskawicy przedostał się pod pole karne poznaniaków i oddał świetny strzał z 17 metrów. Kotorowski odbił piłkę do boku z najwyższym trudem.
Kolejne minuty mijały, a obraz gry nie ulegał zmianie. Publiczność na stadionie przy ul. Bułgarskiej była coraz bardziej zniecierpliwiona i uraczyła swoich ulubieńców porcją gwizdów. Lech mógł jednak wygrać to spotkanie, bowiem w doliczonym czasie przed kapitalną szansą stanął Sławomir Peszko. Były piłkarz Wisły Płock uderzał głową z najbliższej odległości i pewnie pokonałby Kaczmarka, gdyby nie plecy Piotra Celebana. Dzięki obrońcy Śląska skończyło się tylko na rzucie rożnym i wrocławianie mogli odetchnąć.
Niedługo później sędzia Hubert Siejewicz zagwizdał po raz ostatni i remis stał się faktem. Kolejorz wpadł w kryzys, bowiem nie wygrał po raz trzeci z rzędu. Na twarzach zawodników Śląska dominował natomiast uśmiech. Pomimo wielu kłopotów kadrowych, ekipa Ryszarda Tarasiewicza rozegrała w Poznaniu bardzo przyzwoity mecz i zainkasowała cenny punkt.
Lech Poznań - Śląsk Wrocław 1:1 (1:1)
1:0 - Lewandowski 6'
1:1 - Janusz Gancarczyk 29'
Składy:
Lech Poznań: Kotorowski - Wojtkowiak, Tanevski, Arboleda, Djurdjević (68' Wilk), Peszko, Murawski, Bandrowski, Stilić (69' Injac), Reiss (79' Bosacki), Lewandowski.
Śląsk Wrocław: Wojciech Kaczmarek - Socha, Celeban, Pawelec, Wołczek, Janusz Gancarczyk, Łukasiewicz, Ulatowski, Sztylka, Ostrowski, Łudziński (66' Marek Gancarczyk).
Żółte kartki: Peszko, Tanevski (Lech) oraz Wołczek, Janusz Gancarczyk, Ulatowski (Śląsk).
Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok).
Widzów: 18 000.
Najlepszy piłkarz Lecha: Rafał Murawski.
Najlepszy piłkarz Śląska: Krzysztof Ulatowski.
Najlepszy piłkarz meczu: Krzysztof Ulatowski.