Nie pierwszy raz w tym sezonie najlepszym zawodnikiem złocisto-krwistych był bramkarz. Zbigniew Małkowski mimo, że zanotował kilka naprawdę efektownych interwencji, które uchroniły gospodarzy od straty goli, nie był do końca zadowolony. - Jedna bramka wpadła i nie zdobyliśmy tych 3 punktów, których tak bardzo chcieliśmy. Zostały jeszcze cztery mecze, czyli 12 punktów do zdobycia i musimy walczyć. Szans na pierwszą ósemkę jeszcze nie straciliśmy - mówił po meczu z Zawiszą Bydgoszcz.
Tak naprawdę zespół Jose Rojo Martina grał nieźle tylko przez pierwszy kwadrans. Małkowski zapytany o przyczyny tak słabej postawy w kolejnych fragmentach spotkania nie potrafił jednoznacznie odpowiedzieć. - 15 minut to za mało żeby odnieść kolejne zwycięstwo. To nie jest pytanie do mnie, tylko do trenerów dlaczego tak się stało. Okazje aby podwyższyć wynik były i można powiedzieć, że niewykorzystane sytuacje się zemściły. Trenerzy uczulali nas w szczególności na Ziajkę i Dudka, wiedzieliśmy że potrafią uderzyć z pierwszej piłki. Zawsze trzeba iść żeby blokować taki strzał, my tego nie zrobiliśmy.
Wyrównujący gol dla gości padł w 81. minucie, po uderzeniu wspomnianego Sebastiana Ziajki. Jak cała sytuacja wyglądała z perspektywy 36-letniego golkipera? - Szczerze mówiąc nawet nie wiem czy ktoś wyszedł blokować ten strzał. Piłkę zobaczyłem w zasadzie w ostatniej chwili. Próbowałem coś zrobić, ale niestety palce były trochę za krótkie - mówił niezadowolony.