Pewność siebie zgubiła Legię

Prowadząc 2:0 z Wisłą Kraków na własnym stadionie piłkarze Legii Warszawa nie byli w stanie dowieźć do końca korzystnego dla nich rezultatu.

- Nie ma się z czego cieszyć po tym spotkaniu - nie owijał w bawełnę Łukasz Broź. - Drugą połowę tak naprawdę przespaliśmy, podeszliśmy zbyt pewnie do Wisły. Graliśmy, a nie stwarzaliśmy sobie sytuacji, tylko, że na pewno nie o to nam chodziło - wypunktował słabą stronę Legii jej obrońca.

Mistrzowie Polski bardzo szybko objęli prowadzenie, bo już w 2. minucie piłkę w bramce Wisły umieścił Miroslav Radović. Pół godziny później trafieniem popisał się Ondrej Duda, a w międzyczasie plac gry opuścił upomniany czerwoną kartką Arkadiusz Głowacki. - Nie wiem, czy to nas uśpiło... Na pewno nie, bo jednak graliśmy w piłkę, ale nie stwarzaliśmy sobie sytuacji - ocenił Broź. - Graliśmy piłką, ale tak jakby nie chcieliśmy zdobyć trzeciej bramki, tylko utrzymywaliśmy się przy futbolówce - dodał.

Legioniści mogą żałować, że stracili szansę na trzy punkty tym bardziej, że pierwsze 45 minut w ich wykonaniu było dawką iście ofensywnego futbolu. - Ciężko mi się wypowiadać na temat stylu. Jedyne, co mogę powiedzieć, to to, że nie możemy zagrać takiej połowy. Musimy dążyć do strzelenia kolejnej bramki, żeby mecz układał nam się jeszcze lepiej, a wynik był jeszcze wyższy, bo graliśmy u siebie. Rezultat 2:0 to jest dla mnie jeden z najgorszych wyników do dogrania - nie ukrywał "Broziu".

Ligowy hit odbył się bez udziału publiczności decyzją Komisji Ligi, która nałożyła karę na Legię za zamieszki kibiców podczas spotkania z Jagiellonią. Czy cisza panująca przy Łazienkowskiej 3 odcisnęła piętno na piłkarzach? - Inaczej się gra bez trybun, to nie dopinguje. Nie ma co się cieszyć z takiego powodu, ale każdy z nas wiedział, że ten mecz będzie tak wyglądał, dlatego każdy się mobilizował na boisku - zapewnił obrońca stołecznej drużyny.

[urlz=http://www.facebook.com/PilkaNozna.SportoweFakty][b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

[/b]

[/urlz]

Źródło artykułu: