Wówczas krakowianie pokonali też Podbeskidzie Bielsko-Biała (4:2), Widzew Łódź (3:1) oraz Górnika Zabrze (1:0) i z 9. miejsca, które zajmowali po 10. kolejce ze stratą trzech "oczek" do pierwszej "8", po 14. serii byli już na 5. pozycji z przewagą czterech punktów nad "kreską".
- Nawet tuż po meczu z Jagiellonią mówiłem o tym Denissowi Rakelsowi, że jesienią właśnie od Białegostoku zaczęła się nasza fajna seria. Mam nadzieję, że to powtórzymy, choć na pewno nie będzie łatwo - mówi Adam Marciniak.
Cracovia nie zaliczyła startu rundy wiosennej do udanych. W pierwszych trzech meczach poniosła trzy porażki, ale już w dwóch ostatnich zdobyła 4 punkty i to z bezpośrednimi rywalami w walce o awans do "8". - Sytuacja w lidze tak się potoczyła, że te cztery kolejki bez zwycięstwa tak bardzo nas nie oddaliły od pierwszej "8" i po wygranej z Jagiellonią jesteśmy tylko o jeden mecz od powrotu do "8". Wszystko jest w naszych nogach - twierdzi Sebastian Steblecki.
Terminarz jest po stronie Pasów. Teraz krakowianie jadą do Bielska-Białej, ale później zagrają u siebie kolejno z Widzewem i Górnikiem. - To jest ekstraklasa i to jej finisz, więc każdy będzie się "wypruwał" do końca, bo każdemu punkty są potrzebne. W tabeli jest bardzo gęsto i oprócz nas sporo drużyn walczy o awans do "8", a wydaje mi się, że zostały w niej tylko dwa wolne miejsca - mówi "Stebel".
Mimo kłopotów kadrowych Cracovia w dwóch ostatnich meczach z Pogonią Szczecin (0:0) i Jagiellonią (1:0) zagrała na zero z tyłu. To pierwsza taka sytuacja w tym sezonie. - Cieszę się, że w drugim meczu z rzędu nie puściłem bramki, ale po to stoję między słupkami, żeby pomóc zespołowi w krytycznym momencie. Doskoczyliśmy do pierwszej "8" i nie możemy wypuścić z rąk szansy na awans do niej - mobilizuje Krzysztof Pilarz, który w doliczonym czasie gry spotkania z Jagiellonią Białystok wykonał kluczową interwencję, broniąc strzał Macieja Gajosa dosłownie z metra.