Do poniedziałku kluby T-Mobile Ekstraklasy mają czas na złożenie wniosków licencyjnych na przyszły sezon. Wiele klubów ściga się z czasem, by dokumentacja była jak najbardziej kompletna. W gronie tym jest Górnik Zabrze, który w ciągu ostatnich kilkunastu dni wykonał wielu starań, by pozwolenie na grę w elicie w przyszłym sezonie otrzymać.
- Jesteśmy w trakcie podpisywania porozumień z zawodnikami i trenerami w sprawie spłaty zaległości. Jeśli nie uda nam się wszystkich porozumień podpisać do poniedziałku - zostaniemy przez PZPN poproszeni o uzupełnienie wniosku. Mamy jednak świadomość, że bez względu na wszystko zostanie na nas nałożony nadzór finansowy - przyznaje w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Zbigniew Waśkiewicz, prezes Górnika.
Rozwiązanie to jednak szefa zabrzańskiego klubu nie martwi. - W czwartek spotkałem się z przewodniczącym Krzysztofem Sachsem i odbyliśmy szczerą rozmowę. Rozumiem jego stanowisko i nie mam nic przeciwko temu, że ktoś oprócz zarządu będzie pilnował porządku w Górniku. Moim zdaniem to pomoże wyjść klubowi na prostą w sposób bardziej profesjonalny i zorganizowany. To jednak jest melodia przyszłości, bo jeszcze dużo pracy przed nami - dodaje sternik klubu z Roosevelta.
Waśkiewicz przekonuje, że jego działania determinuje nie tylko proces licencyjny. - Chcemy otrzymać licencję i grać w T-Mobile Ekstraklasie, ale dla mnie te działania to także sprawa honorowa. Rozmowy o porozumieniach finansowych traktuję bowiem jako wywiązanie się z klubu z zobowiązań kontraktowych, jakie Górnik wobec nich ma - podkreśla były rektor AWF Katowice.
- Oczywiście część zawodników próbuje w tym gorącym okresie wywrzeć presję na klubie, żeby ugrać jak najwięcej. Z tego co wiem nie jest to tylko problem Górnika, ale wielu klubów naszej ligi. Ja obiecałem zawodnikom, że zrobimy wszystko, żeby Górnik stał się w niedalekiej przyszłości klubem wypłacalnym i z tej obietnicy chcę się wywiązać - wskazuje prezes zabrzańskiego klubu.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
W ostatnich dniach Górnik wyrównał zaległości względem Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i Urzędu Skarbowego. - Ścigamy się z czasem, bo prezesem Górnika zostałem raptem piętnaście dni temu. Pieniądze z miasta na mnie niejako czekały, ale musieliśmy wcześniej poczekać na wyliczenia zadłużenia w ZUS i Urzędzie Skarbowym. Wyliczenia te otrzymaliśmy i zaległości wyrównaliśmy. Dopiero po ich otrzymaniu wiedzieliśmy ile możemy przekazać zawodnikom, dlatego porozumienia podpisujemy na ostatniej prostej. Myślę jednak, że dziś tematem nie jest to czy Górnik dostanie licencję, ale z jakimi obostrzeniami i nadzorami - puentuje sternik 14-krotnego mistrza Polski.