Pierwszy gol Macieja Bębenka w rundzie wiosennej. "Nieważne kto strzela, liczy się zwycięstwo"

Pomocnik Sandecji Nowy Sącz nie może pochwalić się wzrostem, ale i tak potrafi dobrze zagrać głową. Strzał właśnie tą częścią ciała pozwolił pokonać Energetyka ROW Rybnik.

Maciej Bębenek, obok Mateja Nathera był najniższym zawodnikiem Sandecji grającym w meczu 23. kolejki I ligi. Obaj mają po 173 cm wzrostu. To nie przeszkodziło 29-letniemu pomocnikowi strzelić gola głową. W 61. minucie po dośrodkowaniu Łukasza Grzeszczyka, ubiegł na piątym metrze bramkarza Antonina Bucka. - Wiem, że trafiłem głową, a żeby dokładniej to przeanalizować, muszę akcję zobaczyć jeszcze raz - mówił na gorąco Bębenek. - Cieszę się, że wreszcie coś mi wpadło w tej rundzie, ale nie jest ważne kto strzela. Liczy się to, że Sandecja wygrywa - dodał.

Maciej Bębenek nie zawsze pokazuje pełnię swoich umiejętności, ale i tak trudno sobie wyobrazić Sandecję bez niego
Maciej Bębenek nie zawsze pokazuje pełnię swoich umiejętności, ale i tak trudno sobie wyobrazić Sandecję bez niego

Piłkarze z Nowego Sącza rozegrali trzeci ligowy mecz u siebie w rundzie wiosennej. Za każdym razem strzelali po jednej bramce. W przypadku starć z GKS-em Katowice i Energetykiem ROW Rybnik dało to trzy punkty. Potyczka z Górnikiem Łęczna zakończyła się porażką. - Liczba bramek i styl naszej gry są również bardzo ważne, ale na gorąco mogę powiedzieć, że bardzo cieszę się z trzech punktów. Mieliśmy optyczną przewagę, tak przynajmniej mi się wydawało. Przez większość spotkania mieliśmy go pod kontrolą. Wiadomo, że nie ustrzegliśmy się błędów. W ostatnich minutach trochę oddaliśmy inicjatywę rywalom i było nerwowo, choć sami mieliśmy dużo sytuacji i mogło się to skończyć całkowicie inaczej. ROW grał do końca i to był dla nas kolejny bardzo ciężki mecz - podkreślił pochodzący z Krakowa zawodnik.

Starcie z ostatnią drużyną pierwszoligowej tabeli okazało się bardzo trudną przeprawą. Podopieczni Jana Furlepy też mieli sporo okazji, a Mariusz Muszalik pod koniec pierwszej połowy trafił w poprzeczkę. - Sytuacje Energetyka brały się z tego, że chcieliśmy za wszelką cenę wygrać na własnym stadionie. Oni muszą zwyciężać, bo są na ostatnim miejscu w tabeli. My prowadziliśmy grę, nie ustrzegliśmy się strat i ROW próbował to wykorzystać. Grali konsekwentnie, ale to nam udało się strzelić bramkę, co rozwiązało sprawę - zakończył Maciej Bębenek.

Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!

Komentarze (0)