Kibice na Stadionie Miejskim w Białymstoku przeżywali w sobotni wieczór prawdziwą huśtawkę nastroju. Jagiellonia przegrywała, później wyszła na prowadzenie, Piast zaciekle gonił, a gospodarze popełniali proste błędy w defensywie. Rywalizacja zakończyła się happy endem dla miejscowej publiczności, ale niesmak pozostał. - Oczywiście, bardzo cieszą nas trzy punkty, które dadzą nam spokój przed następnymi meczami. Zostawiliśmy dziś dużo zdrowia na boisku, ale nie możemy popełniać tyle błędów i tracić tak dużo goli. Trzeba wyciągnąć wnioski i poprawić naszą grę - stwierdził po meczu kapitan Jagi Rafał Grzyb.
Negatywnych emocji nie potrafił opanować opiekun żółto-czerwonych Michał Probierz. Po trzeciej straconej bramce i katastrofalnej pomyłce Ugochukwu Ukaha trener ze złością cisnął butelką z wodą i zrzucił z siebie marynarkę. Gorąco było po meczu też w szatni gospodarzy. - Wiadomo, w czasie rywalizacji wszystkim na boisku i poza nim udzielają się emocje. A to był mecz, z gatunku tych cięższych dla trenera. Nie mierzyłem sobie tętna, ale na pewno było poza skalą i nawet marynarka latała (śmiech). Musimy zakasać rękawy i poprawić grę w obronie, bo dalej to nie może tak wyglądać - przyznał szkoleniowiec Jagi.
[event_poll=27452]
Po zakończeniu rywalizacji nie miał też najlepszego humor Krzysztof Baran. Bramkarz białostoczan aż trzykrotnie musiał wyciągać piłkę z siatki. - Na pewno było dużo emocji i fajnie, że ten mecz wygraliśmy. Dla kibiców było to świetne widowisko, ale osobiście jednak wole skromne zwycięstwa do zera. Postaramy się wyeliminować błędy i może uda się zachować czyste konto w następnej kolejce - zakończył golkiper żółto-czerwonych.